sobota, 31 marca 2012

Rozdział 18

   Nosiło mnie po domu, miałam na coś ochotę, lecz kompletnie nie wiedziałam na co. Czy na : marchewki, truskawki, lody, ananasy. Chłopcy dziwnie się patrzyli. Przeszukiwałam wszystkie szafki.
Wkońcu wpadłam na to. Nie było tak łatwo, Liam mi pomógł zajadając czekoladę, miałam na nią ochotę.
-Liam?
-Tak wiem o co ci chodzi. Ale tu jest za mało dla nas dwóch. Chodź ze mną do sklepu.
-Ok.
Ubraliśmy się (Liam) (Me) i zostawiliśmy resztę w domu. Pogoda na szczęście sie poprawiała, chociaż dalej chodziły deszczowe chmury.
-Hmm...- nie mogłam się zdecydować, którą wybrać.
-Weź maltesers!
-Nie, ale ty weź, kochasz ją. Ja mam ochotę na orzechową. Albo...- zawachałam się. - nie no nie wiem. No dobra orzechowa.
-Zdecyduj się, bo wracał się nie będę.
-Napewno.
-Jesteś pewna swojej decyzji?
-Taak, chodźmy bo się rozmyślę. To weźmy jeszcze marchewki, pistacje, lody.
-Kobiety. - wywrócił oczami. - nie spróbuję was zrozumieć.
Trochę się tego potem nazbierało. Weszliśmy do domu.
-Patrzcie, hahaha. Oni poszli po czekoladę. - nie mogli wytrzymać ze śmiechu.
-Mary cisza! Bo nie dostaniesz pistacji. - wycfaniłam się. - Tylko pilnuj ich przed Malikiem.
-Czemu? - spytała.
-Nie nic. - Zayn podrapał się po głowie.
Usiedliśmy.
-Chce tu zostać...
-I zawsze z tobą być. - przerwała mi Marina.
-Chce tu zostac, nie chce wracać do domu, tam nic się nie dzieje! - dkokończyłam.
-Co racja to racja. - poparła mnie.
-No ale my Polskę i tak chcemy zobaczyć. Ale pamietajcie że nasza przyjaźń nie skończy się wraz z końcem wakacji. Forever. - powiedział Niall i wzruszyłam się.
-Nie mówmy teraz o tym! Są wakacje, czas odpoczynku i zabawy. - stwierdził Harry. - Może jakieś miesteczko przy plaży?
Wszyscy byli zachwyceni tym pomysłem Hazzy. Zadzwoniłam do wujka, żeby się nie martwił i powiedział żebym klucze zaniosła jego koledze z biura.
Po południu wszyscy się spakowali. - trochę tego było. Wieczorem mieliśmy mieć samolot. Gdy zapakowaliśmy się do środka maszyna zaczęła unosić się w górę. Źle znosiłam latanie, to spałam na ramieniu Nialla, który coś jadł. Mary obudziła mnie przed lądowaniem.
-Gdzie jesteśmy? - spytałam lecz nikt nie chciał uzielić mi odpowiedzi.
Wysiedliśmy. Było pięknie, robiłam zdjecia wszystkiemu dookoła. Praktycznie nie było ludzi, jak na lotnisku tak i na ulicach czy plaży. Dotarliśmy do hotelu. Mieliśmy z Niallem pokój z balkonem z widokiem na morze. Było gorąco, od razu trzeba było się przebrać i sprawdzić wodę. Poleciała do przyjaciółki która była już przebrana i wybiegłyśmy na świeże powietrze.
Chłopcy też dołączyli. Opalali się na leżakach pod plamami.
Śmialiśmy się bo Louisowi spadł kokos na głowę. Harry kopał piłkę z Liamem, którą odebrac chciała im brunetka.










Gdy wieczorem zaczęło się ściemniać wybrałam si z Niallem na spacer. Widzieliśmy Mary i Zayna którzy też chcieli pobyć sami.
-Niall sory za pytanie, ale czy ty mnie kochasz? Tyle już razem jesteśmy a jeszcze tego nie mówiłeś.
-Oczywiście. - odpowiedział, uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę. Znowu jadł.
-Słuchasz mnie?
-No jasne a co mówiłaś? Żartuję! Zawsze Cię słucham i Kocham Cię.
Usiedliśmy na piasku.

Słońce przedostawało się do naszego pokoju dosyć wcześnie. Niall się tym nie przejmował, spał jak zabity, a ja tak nie mogłam. Chciałam się podnieśc, lecz nie mogłam. Chłopak trzymał mnie swoją ręką, a nie chciałam go budzić więc musiałam wytrzymać.
Po 20 minutach znowu spróbowałam się wydostać.
-Ee Nialler...
-O dzień dobry.
-Wkońcu wstałeś, nie mogłam się wydostac bo przygniotłeś mnie ręką.
-No przynajmniej teraz nie spadłaś z łóżka.
-Cóż za pocieszenie.
-Pięknie tu, nie prawdasz? - stwierdził wychodząc na balkon, a ja za nim.
-Tak masz rację, piękna pogoda, morze...
-Zastanawiało mnie skąd Harry wyczasnął ten pomysł. - rzekł.
-A czy to ważne? Tyle się ostatnio wydarzyło, nalezy sę nam wszystkim.
To był kolejny dzień spędzony na plaży, wkońcu wakacje trzeba opalic swoje blade ciała. (Chodzi mi dokładniej o mnie) Wieczorem przy milionach gwiazd rozpalilismy ognisko, włączyliśmy muzykę i gapiliśmy się w niebo. Bolały mnie plecy.
-Julie, za dużo słońca dzisiaj miałaś, jesteś cała spalona. - powiedziała Marina patrząc na mnie.
-To może opalę się na brązowo, jesli jeszcze kilka dni posiedzę na słońcu.
-To nie jest dobry pomysł, możesz byc chora, problemy ze skórą i wogóle.
-Mary ma rację, to nie jest zbyt bezpieczne. - dołaczył Liam.
-Albo noś koszulke przynajmniej, chociaż trochę cię ochroni.
Mieli rację, co rok ten sam problem. Dlaczeo tylko mnie ni opala na brązowo?
Wystarczy cały dzień na promieniach słoneczych i od razu cała czerwona.
Nienawidzę tego bólu. Marina zaczęła tańczyc z Malikiem, wykorzystywali sytuację, gwiazdy, zero ludzi. Pięknie razem wyglądali. Lou z Loczkiem tez tańczyli. Larry! Ha ha.. Mi Niall smarował plecy jakąś maścią która dość dziwnie "pachniała".
Po kilku godzinach wróciliśmy do pokoju.



Zastanawiam się nad zawieszeniem bloga. To jeszcze nie jest pewne. Gdybym napewno zawiesząła dodam w oddzielnej notce.
Już chciałam przeprosić wszystkich, którzy to czytali.
Powody:
1) mało osób wchodzących, chociaż blog jest reklamowany. A nawet jeśli wchodzą to nie komentują, co jest ważne dla człowieka który pisze.
2) mała wena.

4 komentarze:

  1. powinnaś pisać chociażby dla mnie.ten dzisiejszy rozdział jest świetny,naprawdę.z weną sobie jakoś poradzisz-byle byś nie zawieszała.a moment który mi się spodobał?
    -Chce tu zostać...
    -I zawsze z tobą być. - przerwała mi Marina.
    te same wspomnienia ^^
    www.steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeee .! Proszę nie rób mi tego . Nie zawieszaj bloga . ! Świetnie piszesz i to strasznie wciąga : )

    OdpowiedzUsuń