niedziela, 4 marca 2012

Rozdział 7

 Rozmawiałam z Mary w pokoju Liama.
-Wiesz? Bardzo lubię Nialla, nawet bardziej, tylko nie wiem jak mu to powiedzieć, ja mu chyba też się spodobałam tylko nic nie mówi, taniec, róże. - łza spłynęła mi po policzku. - tak bardzo chciałabym mu wszystko powiedzieć, ale nie wiem jak, nie potrafię. Co ja mam zrobić.
-No nie wiem, może mu powiedz to jakoś, wyduś to z siebie.
-Tobie łatwo jest mówić, jesteś z Harrym, on Ci sam to powiedział.
-Nom, dziewczynie troszkę nie wypada pierwszej
-Mi to mówisz?
-Tak Tobie.
-Oj Mary, Mary
-Co?
-Nic nic, dziękuję - przytuliłam ją i zauważyłam że drzwi od pokoju były otwarte. Wszedł Niall z Harrym, założę się, że wszystko słyszał.
-Przepraszam, Julie możemy pogadać? Wyszliśmy przed dom, a Hazza spojrzał na Marine z zadziornym uśmiechem.
-Chyba zostaliśmy sami. - zaczęli się namiętnie całować. Całej sprawie przyglądał się Zayn. Mary zaczęła rozmowę.
-Kochanie, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. Dziękuję
-Ja Tobie również, za to że tu jesteś. Te wakacje byłyby chyba najgorsze w moim życiu, gdyby was tu nie było.- pocałowała go ponownie.
-Loui nie był zły że go zdradzasz?
-Nie miał nic do gadania.
-Ha ha ha - zaśmiała się, gdy ja rozmawiałam z Niallem
-Więc? - zaczęłam, patrząc na bladego przyjaciela
-Słyszałem twoja rozmowę z Mariną. Nie wiedziałem, że ci na mnie zależy.
-No to głuptasie już wiesz.
-Nie wiem co powiedzieć.
-Jeśli nie przychodzi Ci na myśl najprostsza odpowiedź, najlepiej o tym zapomnij.
-Nie, nie odważyłbym się o tym zapomnieć. Jesteś najwspanialszą osobą na świecie, zakręconą, ale to mi się podoba.
-Nie wiedziałam.
-A ja nie wiedziałem jak ci to wyjaśnić, więc dawałem ci sygnały.
-Wiem nikt by nie spędził całej nocy przy kimś na kim mu nie zależy.
-Więc zauważyłaś to.
-No tak, ciężko było nie zauważyć
-Bardzo bym chciał z Tobą być.
-To nie mogłeś tego wcześniej powiedzieć? 
-Nie byłem pewny co do twoich uczuć do mnie, ale teraz jestem pewny i mogę Cię o to zapytać.
Juliet Moore, czy zgodzisz się być ze mną, ciągle głodnym facetem, któremu od początku bije na twoim punkcie?
-Niallu Horanie, zgadzam się, będę niezmiernie szczęśliwa móc spędzać czas przy twoim boku.
Zayn wybiegł z domu z płaczem, nie wiedziałam co się dzieje. Złapałam go, przytuliłam i próbowałam wydusić coś z niego.
-Zayn, co się dzieje?
-No, Mary i Harry ciągle się całowali, nie chce wiedzieć co jeszcze, nie mogłem na to patrzeć.
-Stary czujesz coś do Mariny? - odezwał się Nialler o którym całkowicie zapomniałam. Usiedliśmy na ławeczce przed ich domem i spojrzałam na Malika.
-Zayn, powinieneś mu wszystko wyjaśnić. Ma prawo wiedzieć.
-Tu mu powiedz Moore, proszę Cię!
-No dobrze. Odkąd tu przyjechałyśmy on nie może przestać myśleć o mojej przyjaciółce. Wie że jest z Loczkiem, dlatego nie chce się im wtrącać w życie.
-Nie zauważyłem
-Nikt nie wie oprócz nas i najlepiej nikomu nie mów.
-Spoko. - Nie wiedzieliśmy jak go pocieszyć
-Wiesz jaki jest Hazza, długo to nie potrwa, on nie potrafi. - rzekł mój chłopak
-Jeśli on ją skrzywdzi, zamorduję go własnymi rękoma.
-Wierzę Ci.- uśmiechnął się.
-Nie dam rady na to patrzeć, co ja mam robić?! - zapytał Zayn
-No tak jak ci mówiłam nic na to nie możemy poradzić. Nie powinieneś się nimi przejmować.
-Tak, jak najmniej zwracaj na nich uwagi. - poparł mnie
-Racja, postaram się ogarnąć.
-No ja myślę, twardy z Ciebie facet.
-Wierzymy w Ciebie.
Postanowiłam z blondynem na razie mu o niczym nie mówić, nie dobijać go jeszcze bardziej, że kolejna para jest wśród nas. Zrobimy to wieczór przy kolacji. Niestety ta pora szybko nadeszła, denerwowałam się bo nie wiedziałam jak zareagują. Usiedli a ja stałam.
-Przepraszam, mogę coś powiedzieć? - skupili na mnie swoją uwagę, obok stał Horan.
-Znaczy chcieliśmy was o czymś poinformować. Ja i Niall jesteśmy parą. - chwyciłam go za rękę a Mary wstała.
-Wiedziałam, po prostu wiedziałam!!! - i zaczęli nam gratulować, jakbyśmy brali ślub. Co za ludzie.
Podszedł do mnie Zayn.
-Cieszę się, że chociaż wam się układa.
-Dziękuję Ci, ale Tobie też się ułoży zobaczysz. - pocałowałam go w policzek.
-Mam nadzieję.
-Powodzenia.
-I wzajemnie.- Liam też podszedł.
-No, no, no. Wytrwałości Julie, jakby coś to przychodź. Nie raz Nialler jest ciężki do zrozumienia, ale czuję że sobie poradzisz. Świetnie się dogadujecie.
-Nie strasz mnie bardziej. Liczę na waszą pomoc.
-Dobrze, dobrze..
-Liam, ja nie żartuje
-Co chcesz się wycofać? - podszedł do mnie Niall
-Nie, nie, chyba że ty chcesz.
-Nie, nie mam zamiaru. - pokiwał głową
-To dobrze.
-Też się cieszę. - Zayn zaczął się z nas śmiać.
-Do końca życia się będziecie przedrzeźniać? - zapytał
-To nie ejst przedrzeźnianie - dodałam
-No właśnie, my wymieniami tylko zdania.
Po kolacji wszyscy zasiedli przed tv. Dałam nogi na łózko i oparłam się o ramię Nialla. Mary w ogóle leżała Hazzie głową na kolanach. I o czymś rozmawiali. Zayn czuł się już lepiej, wygłupiał się z Louisem. Liam przełączał kanały w telewizji. Nie mógł się na nic zdecydować.
Miałam tylko nadzieję, że nie zasnę w jego ramionach. Ogólnie bałabym się spać przy chłopakach, jeszcze bym się obudziła pomalowana po twarzy nie zmywalnym markerem, czy jakaś farbą.
Obawiałabym się o siebie, i to bardzo.
Jedliśmy chipsy, Harry karmił Mary, a ja i Niall rzucaliśmy pozostałej trójce, którzy chcieli je łapać prosto do buzi. Louis nie mógł złapać, Liam i Zayn wręcz przeciwnie, chociaż zdarzało się że nie złapali. Marchewa oczywiście zwalał na mnie, że nie umiem rzucać. Zaczął się wydzierać.
-Dziwne że nawet jak Niall rzuca to też nie możesz złapać.
-Noo bo on też nie umie rzucać.
-Ha ha ha, tak z pewnością - wtrącił się
Zjadłam ostatniego chipsa póki blondyn nie patrzył. Sięgnął do miski, patrzył na nią, zdziwiony że nic nie ma, popatrzył na mnie i z powrotem do miski.
-Wiesz, gdyby to był Zayn albo któryś z nich z pewnością odgryzłbym mu rękę, ale twojej mi szkoda.
-och, dziękuję że pozwoliłeś mi dalej żyć z dwoma całymi rękami.
Należy pamiętać, że wszystko co się dzieje teraz, co jest i trwa, za moment może minąć bezpowrotnie, już nigdy się nie zdażyć, pozostając jedynie urywkiem filmu w naszych głowach. Filmu, stworzonego przez nas- dla nas, zakończonego urwaną taśmą. Każda z chwil jest na swój sposób wyjątkowa, a przede wszystkim niepowtarzalna.
Początek dnia nie zapowiadał się tak wspaniale jak jego koniec.





1 komentarz:

  1. długość wreszcie perfekcyjna ^^ strasznie mi się podoba,pisz więcej! / steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń