czwartek, 29 marca 2012

Rozdział 17

   Zaczynało się robić późno. Wzięłam prysznic i kiedy zostaliśmy z Niallem sami gadaliśmy u niego w pokoju.
-Lubię wieczory, jak masz byle jak związane włosy i nie przejmujesz się niczym.
-To miał być komplement? - spytałam a on twierdząco pokiwał głową.
-Cieszę się, że tak to się wszystko potoczyło. My, Mary i Zayn.
-No ja też nie spodziewałem się że Harry tak postąpi. Chociaż o Zaynie wszyscy wiedzieli chyba. Bo tak im przeszkadzał ciągle.
***
Oczami Mariny.

Zayn <3. Wiedziałam co czuje Hazza, ale lepiej było nie drążyć tematu.
Leżeliśmy u Zayna znaczy ja bo on poszedł do łazienki po Julie która dość długo tam siedziała, ale wkońcu wyszła.
Plątałam się bez sensu po pokoju.

***
Oczami Julie.

Już dawno marzyłam o grze na gitarze, fascynowało mnie to... Nie bardziej od tego że wolę słuchać jak ktoś gra. Kiedyś miałam ją już w rękach, gdy grałam sobie u koleżanki.
Byle jak. Kompletnie. Zagrałam jakiś "dźwięk" a ona się mnie zapytała skąd umiem grac tą nutę, skoro wcześniej nie grałam. Mądre dziecko ze mnie.
Poprosiłam chłopaka żeby mi coś zagrał. Nie było go ciężko namówić, ale długo wybieraliśmy piosenkę. Postawiłam na "More Than This".
A kiedy już zaczął grać, łza spłynęła mi po policzku.
-Ej, no weź! - przestał grać.
-Nie, graj dalej, graj... Poszukam chusteczki.
-Na stoliku.
-Dzięki. - wstał wziął mnie w ramiona i pocałował.
-A to za co? - spytałam.
-Po prostu, zasłużyłaś.
-To dobrze.
Poszłam zobaczyć co robi reszta. Wycofałam się z pokoju Hazzy i Louisa bo robili twitcama dla fanek. Liam rozmawiał przez telefon to też nie miałam po co tam sterczeć.
Zatrzymałam się u Mary.
-Dzień Dobry.
-Chyba dobry wieczór. - poprawiła mnie. - ciemno jest...
-Wiesz że ja nie lubię mówić dobry wieczór.
-Mniejsza z tym. Co tam? - zapytała.
-Ja raczej o to zapyta. Jak Malik spisuje się w roli troskliwego chłopaka?
-Good.
Gdy wróciłam do pokoju nie zdziwił mnie widok jedzącego blondyna.
-Jak można jeść po pierwszej w nocy.
-Normalnie, chcesz spróbować? - zaproponował.
-Uznajmy to za pytanie retoryczne.
-Nie wiesz co tracisz.
Prawdę mówiąc nie wiem kiedy zasnęłam, wydawało mi się że na ziemi, ale rano leżałam na łóżku, obok całkowicie wyłożonego Nialla. Znaczy długo nie leżałam, zepchnął mnie głupek jeden. On o tym nie wiedział bo był pogrążony w śnie. Ale zbudziłam go krzykiem.
-Ha ha  co tam robisz? - śmiał się a ja powiedziałam poważnie:
-Ha ha mógłbyś mnie nie zrzucać na ziemie.
-Ja? To łóżko jest za małe.
-Wcale nie. - zaczęliśmy się śmiać.
-Dzisiejsza pogoda jakoś nie służy spacerom, zaczyna padać. - podeszłam do okna i przeciągnęłam się.
-Ale jest ciepło, co się będziemy przejmować deszczem. - położył ręce na moje ramiona stojąc za mną.
-Masz racje, spacer nam dobrze zrobi.
Ubraliśmy się wszyscy (Julie) (Mary) , chłopcy wzięli parasol oprócz mnie, Mary i Louisa który się z nami wygłupiał przy kałużach. Nie wiem dlaczego ludzie tak się na nas patrzyli. Potem przestało padać. Marina z Zaynem byli całkowicie zajęci sobą. Co chwile jakieś słówka, pocałunki.Usiedliśmy na ławce. Oczywiście wszyscy się nie zmieścili, po wyścigu spokojnie usiedli: Louis, Liam, Zayn, Niall. Usiadłam ostatniemu na kalanach, Mary Zaynowi, a Harry to miał najlepiej. Głowę miał na moich kalanach, plecy u Mary.. a nogi trzymał u Louisa i Liama czego im współczułam...Fajnie musieliśmy wyglądać.. 
Harry fajnie wyglądał śmiał się, wygłupiał...
Klaskaliśmy w rytm : "Na na na"

Marchewa nagle się zerwał. Zwalając Hazzę na ziemie.
-Kevin?!  What are you doing here? - podbiegł do gołębia. - Nie to nie Kevin. Kevina nie ma.. odleciał...- stwierdził.
-Musisz tak gwałtownie wstawać, nie uprzedzając nikogo? - odezwał się Styles który ledwo mógł pozbierać się spod ławki, za bardzo go rozpraszaliśmy śmiechem.

-Julie? - zawołała mnie jakaś dziewczyna, która szła w naszą stronę.
Później poznałam kto to.
Rebecca Nicolson - Najbardziej zarozumiała dziewczyna jaką kiedykolwiek znałam.
Dawna przyjaciółka, do której nic nie docierało. Kochała się w chyba sześciu chłopakach naraz, jeśli nie było ich więcej, co tydzień ich zmieniała. Wraz z kolegą który mi się podobał, lecz wolę do tego nie wracać, z Mariną było tak samo. Rebecca kradła chyba wszystkim ich obiekty westchnień. Na początku nasza przyjaźń wyglądała zupełnie inaczej. Potem zamieniła nas na inne kolezanki. Także zmieniała i chłopaków i przyjaciół, o ile można ich tak nazwać.
I tak nasza przyjaźń się skończyła. Ona nie zmieniła się wogóle.
Do niej chyba dalej nie dociera fakt, że nie będziemy się z nią przyjaźnić. Gdy Niall zobaczył moją minę od razu zapytał kto to?
-Julie? To ty? - podeszła do nas, zanim zaczęłam im wyjaśniać.
-Cześć...
-Tyle się nie widziałysmy.
-To dobrze. - szepnęłam ale niestety nie usłyszała. Chłopak zaczął śmiać się chowając się za moimi plecami.
-Nie przedstawisz nas? - zapytała.
-Nie, raczej nie. - odpowiedziałam. Wszyscy się jej przyglądali.
-Juliet, możemy pogadać? - spytała.
-My nie mamy przed sobą tajemnic. - odwróciłam się do reszty.
Mary poszła z Zaynem, bo wolała nie patrzyć na tą wścipską... I nie miała z nią nic do wyjaśniania.
Zostaliśmy w piątkę + ona.
-Niech ci będzie. - wiedziała, że nie wygra i zaczęła mówić, stojąc przed nami, bo siedzieliśmy.
-Mary poszła, to powiem tobie. Jest mi przykro, że nasza przyjaźń tak się skończyła, ja bym mogła wszystko zrobić, żeby te czasy wróciły.
-Nie rozumiesz że to wszystko przez ciebie? Twoje zachowanie? - wyburzyłam.
-Myślałam, że o tym zapomnisz. - udawała załamaną, gdy tak nie było. Skądś to znałam.
-Więc twierdzisz, że co, że zapomne o tym wszystkim co nam zrobiłaś? Nie doczekanie.- nie miałam siły z nią gadać, i patrzyć na jej twarz.
-Tyle czasu minęło. - dodała.
-Ale ty się nie zmieniłaś. Teraz co, koleżanki cię opuściły? My tworzymy wspaniałą rodzinę, że tak to nazwę i nikt nam tego nie zepsuje. A napewno nie ty. Nikt nie ejst w stanie nas rozdzielić.- chwyciłam chłopców za ręce, spojrzałam w jej zazdrosne oczy i uśmiechnęłam się specjalnie.
-Czemu się tak do mnie odzywasz i zachowujesz w stosunku do mnie?
-A co, oczekujesz ode mnie szacunku? Sory ale daje ci go tyle, ile ty dałaś go mnie.
-Więc sory, ale spieszy nam się. - wstał Liam. A za nim cała reszta.
Wróciliśmy do domu w którym była już Mary z Zaynem. Opowiedziałyśmy im wszystko. Zdenerwowali się.
-Jaka głupia..
-I komu ty to Harry mówisz. - spojrzała na niego Marina.
-Dobrze, że zakończyłyście to wszystko. - westchnął Lou.
-Też się cieszymy.
-Ale nie przejmujcie się nią już, raczej nas nie śledziła, to was nie będzie nękać. Zrobimy coś do jedzenia, pooglądamy tv. - pocieszył nas Niall.
-Tym razem ja chcę gotować, i Zayn. - odezwała się brunetka.
-Boję się. - spojrzałam na nich.
-Dzisiejsze Menu: Kuchania Indyjska.- przyszli z talerzami a wspaniały zapach unosił się w powietrzu.
-Mmm mam nadzieję, że smakuje też tak dobrze. - wstał Niall.
-Nie martw się nie otrujesz się.
-Chyba. - dodał Malik, i dostał od dziewczyny z łokcia. Oglądaliśmy tv do późna: 3 rodzaje filmów: horror, komedie, i komedie romantyczną.

2 komentarze:

  1. No ja bym się na ich miejscu obawiała tego co ja ugotowałam,hahaha xD Bardzo fajny rozdział,chyba jeden z najlepszych.A więc to kombinowałaś z tą Nicolsonową! ^^ Super.
    www.steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń