wtorek, 6 marca 2012

Rozdział 9

-Hejka. - otknęłam się.
-Hej.
-Jak samopoczucie? - zapytałam.
-Dobrze, chociaż dzień się dopiero zaczyna.
-No tak,
-A u Ciebie? Jak głowa? Nadal boli?
-Nawet nie, ale to wszystko wina tego gościa.
-No właśnie długo nad tym myślałam wczoraj. Nie tylko ja ale wszyscy. Jak będzie się chciał spotkać to nie powinnaś iśc sama.
-No chyba nie pójdziemy całą bandą.
-Zobaczymy. - zamyśliła się.
Jednak zadzwonił, namolny jakiś. Liam poszedł ze mną.
-Napijecie się czegoś, a może coś zjemy? - zapytał gościu.
-Yyy nie, więc o co chodzi? Po co to spotkanie? - zaczęłam.
-Przepraszam że mi na tym tak zależało ale ja wierzę w pani talent.
-Co w związku z tym?
-Wie pan my też wierzymy. - wtrącił się Payne.
-Codziennie ma pani inną ochronę.
-Też się cieszę. - nie nawidze tego faceta, więc nie zamierzałam być zbytnio miła.
-Myślałem że mogłabyś pracowac dla naszej firmy jako taki paparazzi. Trzeba by tylko ciągle robić zdjęcia gwiazdom. Śledzić ich i wogóle.
-Nie! Z całą pewnością nie! Nie uznaję takiego czegoś, to jest ich życie i ich sprawy. Nie będę ich nękać i spać pod wycieraczką. Oj nie. Chyba się pan przeliczył. Na takie coś się nie piszę. - uniosłam się troszkę ale nie wytrzymałam, przyjaciel próbował mnie uspokoić.
-Julie spokojnie, nie powinnaś się denerwować. A panu powien że ona ma rację, wiem coś o tym.
-To byłaby wielka szansa dla Ciebie jako młodego fotografa. - ciągnęł dalej.
-Nie przeszliśmy na "ty" PROSZĘ PANA!!. - powiedziałam akcentując ostatnie dwa słowa.
-Mamy dużo chętnych na to stanowisko, jesteś pewna?
-Pani! Tak jestem. I proszę mnie nie nękać ciągłymi telefonami, bo to może skończyć się inaczej.- zasunęłam krzesło i opuściliśmy lokal.
-Nie mogę z tym gościem, niech zmniejszy dawkę albo zmieni dilera. - zaśmiał się przyjaciel.
-O już jesteśce jak było? - dobiegł głos Niall
-Świetnie. - poszłam do kuchni.
-Liam, co ona taka zadowolona z siebie? - spytał
-Wygranęła mu troszę.
-Tylko troszkę, nic wielkiego. - dodałam.
-Groźna Julie.. - powtarszał ciągle Payne
-Nie prawda. Należało mu się, co on sobie wyobraża że będzie mówił do mnie po imieniu? Nie doczekanie.
-Haha, dobra ale zmieńmy temat.
-Ok. Wiec co robiliście cały dzień? Gdzie Marina i Harry?
-W pokoju Hazzy. - przewrócił oczami Zayn.
-Yhy
-A co my robiliśmy? Praktycznie wszystko, zakupy, tv ogólnie.
-Więc się chyba nie nudziliście, nie licząc tego bałaganu w kuchni. - zaśmiałam się
-Małego bałaganu, chciałaś powiedzieć. - przerwał Louis
-Tak, małego.
-Robiliśmy obiad, i postanowiliśmy zrobić konkurs, kto lepiej gotuje.
-I co? Jak wam poszło? Strażacy już pewnie byli.
-Żebys wiedziała że tym razem się obeszło bez nich. Wygrał Zayn, niestety. Chociaż ja bym uznał że był remis. - nie mógł sie pogodzić Tomlinson, a Malik popisywał się że jest najlepszy.
-Więc gdzie obiad? - zapytałam. - Jestem głodna, a chciałabym spróbować mistrzowskiego dania.
-Niall zjadł.
-No co, dobre było.
-Nie, ja chce obiad, jestem głodna. - zbuntowałam się.
-Ja mogę ugotować. - zgłosił się Marchewa.
-To mam pomysł, wszyscy coś przygotujcie specjalnie dla nas. - strzeliłam swoim najlepszym błagalnym uśmiechem, spojrzałam na nich i jakoś się udało. Ugotowali.
-Juliet, zamknij oczy, spróbujesz i zgadniesz co to jest! Ok?
-No dobrze, boję się. Ale mam nadzieję że się nie otruję.
-My też mamy nadzieję.
-Dziękuję za pocieszenie. - spróbowałam - Coś mi to mówi..
-Myśl, myśl.
-Coś pod sos do spaghetti.
-Tak, to jest autorski sos Malika.
-Pycha. - zeszła Mary z Loczkiem
-Co tak długo? Nawet nie przyszliście się przywitać. Jak tak można. - patrzyłam na nich, schodzących po schodach.
-Co tak ładnie pachnie?
-No nie wiem czy wam się coś dostanie. - zaczęłam
-Mam nadzieję że tak.
Zjedliśmy jakimś cudem, nie obeszło się bez śmiechu. Zayn cudownie gotuje, ale jest i też cudownie zazdrosny o przyjaciółkę. Poszliśmy się przejść, do tego parku co pokazał mi go Nialler.
Nie było dużo ludzi, tylko kilka spacerujących par.
-Ale tu romantycznie - przybliżył się Loczek do Mariny i pocałował ją w policzek.
Zayn poszedł na takie wzgórze żeby podziwiać zachód słońca. Ruszyłam za nim.
-Co tu robisz? - zapytałam
-Oglądam zachód słońca.
-Taa, akurat wtedy co Harry przybliżył się do Mary. Dalej ci na niej zależy.
-Tak. Nie dam rady tak przestać.
-Znam to uczucie.
-Najgorsza jest ta bezradność, dobra nie będę się wyżalał jestem facetem, mam być twardy.
-Nie przejmuj się, nikt nie słyszał oprócz mnie.
-Oj Julie, Julie . - przytulił mnie.
-Oj Malik, Malik - powtórzyłam.
-Wracajmy do reszty.
-O jesteś. Szukałem cię. - rzekł do mnie Niall
-Tak? Stęskniłes się?
-Troszeczkę. - haha nie raz mnie dobija.
-Za mało czasu spędzacie razem, ty z Horanem. - odezwał się Liam. Spojrzałam na niego a reszta go poparła. Zawstydziłam się, zostawili nas samych, we dwójkę.
-Pięknie tu..
-Tak, wiesz co? Cieszę się że jesteśmy razem. Ty i ja, ja i ty.
-Że teraz że zostaliśmy sami? - pytał blondyn
-Ogólnie. Patrz jak pięknie dzień się kończy.
-Pogoda nam sprzyja.
-Żebyś się nie ździwił jak zacznie padać.
I po pół godzinie zaczęło, a my nadal staliśmy w tym samym miejscu, w deszczu, całując się. Było cudownie, nie zwracaliśmy uwagi na pogode, na to że pada, że ludzie się gapią, na nic kompletnie.

1 komentarz:

  1. jeej.ja bym tam nie pogardziła dłuższym ^^
    może jakieś sygnały od Zayna? :D
    świetny rozdział. / steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń