wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 30

  Kolejny dzień.
-Malik jak tam twoja nogawka od spodni? - zapytał Harry.
-Dobrze.
-Czemu ten krzak przed domem jest taki połamany i podeptany? - przyszedł Lou.
-A co ja jestem jakaś wikipedia że wszystko muszę wiedzieć?
-Ktoś chyba wstał lewą nogą. - rzucił Liam.
Zayn wstał i wyszedł na górę. Minęłam go na schodach, wygladał na zdenerwowanego to się przesunęłam.
-Co on taki dziwny? A Mary, jak było w klubie? Fajna muza? - spytałam siadając do stołu.
-Czy wy wszystko musicie wiedzieć? Wścibskość w tych czasach...
-My tylko słyszeliśmy wczoraj - poprawił Lou zajadając marchewkę.
Chyba nie sądzili że wszystko widzieliśmy.
W następnych dniach zwiedzliśmy Pola Elizejskie, Katedre Notre Dame i Łuk Triumfalny.
Nasz tydzień w Paryżu dobiegał końca, niestety mieliśmy być tu tylko tydzień.
Jak ten czas szybko leci.
Spakowaliśmy się i tuż przed wyjazdem poszliśmy pod naszą wieże Eiffla.
Pojechaliśmy do Londynu. Na ostatni dla mnie i przyjaciółki tydzień wakacji.
Po przyjeździe do naszej kochanej Anglii wsiedliśmy do autobusu. Loui krzyczał:
-I love big, red bus!

-Nasz pochmurny Londyn. - uśmiechnęła się Marina. (strój Julie).
Wieczór mieliśmy zaplanowany poszliśmy na taką jakby łódź czy statek nazywajcie sobie to jak chcecie:

Muzyka, kolacja i takie tam. Nie było sporo ludzi. Chciałam sobie potańczyć ale nie chciałam iśc pierwsza.
-Mary może idź z Zaynem potańczyć.
-Próbujesz nas wygnać żebyś potem ty mogła iść?
-Czytasz mi w myślach?
-No wiesz tyle razy ci mówiłam...magia. - zaśmiała się
-Miałaś jej nie używać poza Hogwartem.
-No wiesz...- uśmiechnęła się i wygnałam ich wkońcu.
-No to Niall, może zatańczymy? - podeszłam do chłopaka. Marina zaczęła się śmiać.
-Chętnie.
Po tańcu zasiedliśmy do stołu, pełnego jedzenia. Nialler był chyba w siódmym niebie. Tak się patrzył na wszystko, pewnie nie wiedział od czego zacząć. Talerz Louisa był zapełniony marchewkami więc ludzie tam obecni jeszcze bardziej się patrzyli. No cóż jak zwykle najgłośniejsi.
Po wyjściu z tamtąd poszliśmy przez Hyde Park.
Podeszłam do wujka żeby się przywitać, byli dość zszokowani że mnie widzą, wkońcu nie dziwię im się. Ha ha nie wiem o czym pomyśleliście. Byli zszokowani że ich odwiedziłam tak nagle nie odzywając się tyle. Nie dawałam znaku życia.
-Dobry panu. - Harry wlazł za mną do domu.
-Witam cię.
-Hazza, co tu robisz?
-Chciałem się przywitać.
-A ty Julie jak zwykle gościnna. - rzekł wujek. Reszta weszła za nim.
-Czyli się zasiedzimy. - zaśmiałam się widząc minę rodzinki.
-A czy to coś nowego? Siadajcie. Czujcie się jak w domu.
-Uuu wujku uważaj na słowa, ale już powiedziałeś więc współczuję ci.
Tak jak powiedziałam tak było, rzucili się do kuchni (na lodówkę) na kanapę i wogóle.
-Dziękujemy za gościnę. - powiedziałam blondyn który oderwał się od lodówki i cały napakowany przyszedł do nas.
-Nie ma za co chłopcy.
-I my. - zgłosiła się Marina.
-Tak, i dziewczęta. Za kilka dni do szkoły. Ha ha ha współczuje wam.
-Ale śmieszneeee, normaaaalnieee sikam ze śmiechu. - zaśmiała się specjalnie przyjaciółka.
-To idź do łazienki, żeby mokro tu nie było.
-Dobra zbieramy się, towarzystwo. - wstałam.
-Juuuuuż?! - odpowiedzieli chórkiem wraz z rodzinką. Zrobiłam wielkie oczy.
- Nie jutro.
Wyszliśmy, w kolejnym dniu byliśmy w teatrze itp.
Nastała pora na pożegnanie z chłopcami, wracałyśmy do Polski. Wrzesień tuż tuż.
-Ja nie chce! - przytuliła Zayna brunetka.
-Ja też nie. - odpowiedział.
-Nie nawidzę pożegnań. - przytulałam po kolei każdego z osobna zaczynając od Liama kończąc na Niallu.
-Długo to potrwa? - spytał blondyn, udawał twardego ale łza w oku mu się zakręciła, nie dało się ukryć. - no i patrz co narobiłaś.
-Jak zwykle ja. Niall kocham Cię pamietaj. - też się rozczuliłam.
-Ja ciebie też.
-Mary, będę dzwonił cały czas. Jeszcze mamy Skype.. - Marina dalej była w objęciach Malika.
-Wiem Zayn, wiem.
-Mam nadzieję że zobaczymy się nie długo. - zrobił dziwna minę Liam.
-Oby. - powiedziałyśmy z Mariną.
I tak żegnaliśmy się kilka godzin. Krótko to trwało, na lotnisko nas odprowadzili i tam też żegnalismy sie kilka minut aż wkońcu z dziwnym poczuciem wsiadłyśmy do samolotu.
-Nastał ten moment. - oparłam się o siedzenie.
-To ja wyjdę do nich się jeszcze raz pożegnać.
-Mary, weź, jesteśmy już kilkanaście kilometrów nad ziemią
-Już?! O jacie nie dali mi się całkowicie pożegnać.
Przespałyśmy cały lot. Obudziłyśmy się przed wylądowaniem samolotu już w Polsce.




2 komentarze:

  1. końcówka serio mnie poruszyła...ehhh,kobieto..xD
    super ;) xx
    www.steal-heart.blogspot.com
    www.unusual-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. I poleciały ...
    Czekam NN :P


    Zapraszam do siebie
    http://n-i-e-n-o-r-m-a-l-n-i.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń