środa, 2 maja 2012

Rozdział 31

 1 września.
-Mamo, mam się ubrać ładnie czy na luzie?
-No tak żebyś była do ludzi podobna.
-Śmieszne.
Ubrałam się i czekałam pod domem na Marinę, która zaspała.
W roku szkolnym to ja jestem tą która wcześniej wstaje.
Weszłyśmy razem w te szkolne mury i od razu rzycił się na mnie przyjaciel.
- Juliet! - przytulił mnie. Zawsze mówił tak do mnie chociaż zbytnio nie lubiałam.
-Przemek, hej. Co u ciebie? Jak wakacje? Rodzinka?
-Spokojnie, spokojnie wszystko pokolei, powoli. - przywitał się z Mary.
Od kąd jestem w tej szkole ludzie mówili żebyśmy byli z Przemkiem parą, ale naprawdę nic do siebie nie czuliśmy, albo inaczej, był dla mnie jak brat, trzeci brat.
Zawsze był traktowany jak rodzina. I postawiliśmy na przyjaźń.
Minęło kilka dni od kąd wróciłyśmy do szkolnych obowiązków.
Ogromna tęsknota, wspaniałe wspomnienia i przeolbrzymie pragnienie, by były one teraźniejszością.
Przez te kilka dni które minęły z Mariną nie mogłyśmy się skupić w szkole całkowicie.
Wspominałyśmy na przerwach czasy z wakacji. Tęskniłysmy za nimi.
Jeszcze nie mogli przyjechać. Mieli trasę po USA.
Była lekcja historii z panią która była przedstawiona w dodatkowych bohaterach.
Brunetka zapomniała wyłaczyć telefonu.
-Ej Julie. Bo Malik dzwoni.
-Jak to? Teraz? Ona Cię zabije przecież jak odbierzesz na lekcji. A do ubikacji Cię nie puści.
-Moore! Davies! Cisza tam. - spojrzała w naszym kierunku.
-Właśnie. Nie rozmawia się na lekcji. - odwróciła się Justyna którą zmierzyłam wzrokiem.
-Ty też się odwróć i proszę uważać. Bo skończy się to inaczej! - klasa wróciła do nudnych historyjek.
-Mary rozłacz się i zadzwonisz na przerwie.
Napisała mu sms'a :  "Zayn, nie mogę teraz gadać bo jestem na lekcji, oddzwonie potem ;*"
Rozległ się dźwięk dzwonka. Zbawienie.
Przyjaciółka pierwsza wybiegła z sali, ja osunęłam się na ziemię pod swoją szafką.
-Próbujesz się zniżyć do poziomu swojego psa? - przeszła obok Justyna.
-Do twojego poziomy już się  nie da zniżyć wiec nie wiem jak ty siedzisz. A Alex ma o wiele wyższy poziom inteligencji niż ty.
-Dzięki. Siadaj. - rzekłam do Giermańskiego który to wszystko powiedział do Justyny która tylko odwróciła się na pięcie i poszła.
-Co to na lekcji wyprawiałyście? - zapytał.
-Do Mariny chłopak dzwonił.
-A jak tam Niall? - uśmiechnęłam się. Przemcio o wszystkim wiedział, i cieszył się razem ze mną.
-Dobrze, teraz są w Ameryce. Co teraz mamy?
-Wf.
-Jest! - ucieszyłam się, Mary wręcz przeciwnie. Nie lubi wf'u, piłek i wg.
Graliśmy w siatkę, mój ulubiony sport. Dobrze że dziewczyny nie mają tych zajęć z chłopakami.
Ale chyba obie strony są zadowolone, bo nasi koledzy wolą z nami nie grać.
Skończyłyśmy zajęcia o 14:20. Poszłyśmy do Mariny.
 Oglądnęłyśmy filmiki z koncertów chłopców. Na 4 fun tv akurat leciało One Thing, to też było dość głośno.
Na Skypie nikogo nie było. Zjadłyśmy, zadzwoniłam po Przemka i poszliśmy do skateparku.
Odwiedziłyśmy Davida i Lukasa. Pojeździłam na desce.
-A właśnie. Mary? Nie mówiłaś mi co Zayn mówił jak w szkole z nim gadałaś.
-No tak, zapomniałam. Pytał się co u nas. Opowiadał jak było na koncercie, Harry oczywiście się wywalił. Tym razem poślizgnął się na miśku od fanki.
-Ha ha. Hazza by się bez tego nie obszedł. Wszystkie sceny zaliczył wywalając się. Ja bym tam nie wyrobiła ze śmiechu. Ale on się przyzwyczaił.
-No. Julie nie wiem jak ty wytrzymałaś sama wtedy co pojechaliśmy do Londynu.
-No przeżyłam, ciężko było ale żyję. Ale jestem ciekawa jak oni sobie poradzą bez nas.
Pomagałysmy im, wiem że będą jedli w restauracjach i kupywać jedzenie ale stęsknią się za naszym gotowaniem. Niall chyba w szczególności jak je tyle posiłków w ciągu dnia.
-Też jestem ciekawa.
-Jakoś przeżyją. Albo wyślijcie im pocztą. - zaśmiał się Dave.
-Taa, zanim by to doszło do nich to pozdro. - spojrzała na niego przyjaciółka.
-Nie szło by tak długo.
-Yy pamietasz jak wysyłamy kartki świąteczne do Anglii? Ile idą braciszku?
-No dobra, wygrałyście.
-Żółwik Mary. Dziewczyny górą.
Byłyśmy jedynymi dziewczynami w towarzystwie. Skatepark. Ja z Mariną, a takto sami chłopacy Przemek, David, Lukas i ich koledzy.
-To kiedy oni maja przyjechać?
-Luke, głupio się pytasz, dopiero się zaczął rok szkolny, może w ferie czy coś.
-Oj siostrzyczko, myśl pozytywniej.
-Nie bo mają trasę więc nie przyjadą.
Wieczorem odprowadziliśmy do domu Przemysława nastepnie Marinę.
-Wyśpij się, znaczy nie zaśpij! - pożegnałam przyjaciółkę.
-Jutro napewno nie!
-Zapamietam te słowa.
-Dobrze. - uśmiechnęła się.
Troszkę szybko ostatnio dodaje te notki ;] ale nie którzy się cieszą.
Także bądźcie czujni. Dodałam ankiete także każdy może odpowiedzieć.
Dobranoc wszystkim ;*

1 komentarz:

  1. ty zapamiętasz,ale gorzej będzie ze mną,wiesz jaką ja mam pamięć ;D super,że tak szybko nowy rozdział.jest bardzo fajny.w ankiecie już głosowałam ;* xx
    www.steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń