poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 41

- Harry, trzymaj się chłopie, łazienka tuż, tuż. - Nicki zaprowadzała go do ubikacji. Popił jak już było wspominane. - Hazz nie moge, musiałeś tyle pić.
-Nick pomogę ci. - pobiegłam za nimi.
Gdy Styles się ogarnął i przestał wymiotować. Wróciłam do Nialla i ruszałam zabawnie brwiami.
-Pamiętasz kochanie nasz zakład? - spytałam.
-Jaki zakład?!
-Weź nie udawaj. Czekam na obad. Głodna jestem.
-Pizza! - krzyknęły dziewczyny.
-Taak.
-Hazz siadaj.
-Głodny jestem.
-Teraz? Dopiero w łazience wylądowałeś i już.. Nie moge.
Polubiliśmy Nicki. Wydawała się zakręcona ale odpowiedzialna i wrażliwa. Tak jak z Danielle, El, znalazłyśmy z Mariną wspólny język z nią.
-Zaraz zaraz. Gdzie Niall? - rozglądnęłam sie.
-Dopiero co stał obok ciebie. - odpowiedziała Mary.
-Dużo tu ludzi, to mógł się zgubić. - rzekł Zayn.
-Niaaalll!!!
-Ta? - złapał mnie z tyłu w pasie. -O Boże! - zamknęłam oczy. - zawał na miejscu. Gdzie byłeś?
-Rozparzyć się za jakąś knajpką z pizzą.
Poszliśmy, zamówiliśmy pizze i później siedzieliśmy rozmawiając.
Potem nie pamietam.
***
Oczami Mariny.

Rozmawialiśmy, zauważyłam że Julie ledwo siedzi, oczy jej się zamykały.
-Mary trzęsiesz się, masz bluzę. - Zayn nałożył mi ją na ramiona.
-Zbieramy się. Juliet zasnęła.
Niall wziął ja na ręce i zaniósł pod sam dom. Szłam przytulona do Zayna, chłodno było.
***
Obudziłam się w swoim pokoju.

Kompletnie zapomniałąm o przeprowadzce. Więc przetarłam oczy i przez kilka sekund nie
wiedziałam, gdzie się znajduję. Dopiero potem przypomniałam sobie jak urządzałam ten oto pokój z Mariną.
Nie miałam siły się podnieść. Nawet po telefon nie chciało mi się sięgnąć.
Tylko mama wstała. Od rana sprząta, bo jak to mówi: - Musze jeszcze posprzątac, bo kurz się zbiera a ma być czysto.
Gdy po dwóch godzinach zwlekłam się zjeść śniadanie, bracia jeszcze spali. Znaczy jeden bo David zjechał po poręczy.
-Czy musisz zjeżdżać? Masz nogi- zejdź normalnie. Potem te wszystkie wypadki, złamania, szpitale. - powiedziała mama. Zrobiłam facepalma.
-Trudno. Głupi ma zawsze szczęście, więc o mnie się nie martw.
-Racja. - potwierdziłam.
-Dzisiaj idę z Lukasem bo naszych nowych znajomych, pogadamy, pojeździmy na desce.
-Przyzwyczaiłam się, Julie jak tam twój pokój? Wypakowałaś się już?
-Ta.
-Czysto jest?
-Ta.
-Znasz inne słowo?
-Ta.
-Ale śmieszne.
-Ta.
Poszła.
-Dobra jesteś. Umiesz ją spławić. Musze to wypróbować. - rzekł do mnie braciszek.
Pokiwałam głową i ruszyłam w poszukiwaniu telefonu. Prawie znalazłam gdy mamuśka mnie zawołała.
-Jestem.
-Twoje obowiązki też są.
-No niee...- zaczęłam z wyrzutem. - są wakacje! A wg zawsze ja sprzątam w tym domu.
Pewnie by powiedziała że żaden chłopak mnie nie będzie chciał, ale byłam z Niallem.
Wyprałam pranie i poszłam je powiesić do ogrodu.
***
Oczami Nialla.
-Co się tak gapisz w to okno? Stos jedzenia przywieźli? - wtargnął Li. - Aa Juliet podziwiasz. Weź idź jej pomóż, widzisz że sobie nie radzi.
-Może masz rację.
-Zawsze mam.
-Zawsze jesteś skromny.
-Tak wiem.
***
-Heej.
-O Jezu Niall! Wystraszyłam się.
-Nic nowego. Pomoge ci.
-Dzięki.
Po wspólnym wieszaniu prania poszłam  pokazać chłopakowi mój pokój w któryk jeszcze nie był.
-Masz okno naprzeciwko mojego. Dobrze wiedzieć. - poruszał brwiami.
Popchałam go na łóżko, straciłam równowagę, oboje wylądowaliśmy na łóżku. Luke wszedł do pokoju. Zasłonił oczy dłonią widząc nas, zachichotałam.
-Nie przy ludziaach, ludziee. No Julie mama wyszła do sklepu, my też wychodzimy. Narka.
Wychodząc, usłyszeliśmy jak mówił do Davida. - Zapamiętaj żeby pukać.





1 komentarz:

  1. haha,ja też zapomniałam że się przeprowadziły do Londynu ;) rozdział jak zwykle bardzo fajny xxx

    OdpowiedzUsuń