niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 37

 Oczami Mariny.
Londyn.
Weszłam do domu. Nikogo nie było oprócz Zayna, który podobno siedział u siebie.
A raczej tak mi się wydawało.
Kierowałam się w stronę jego pokoju. Stanęłam przed drzwiami usłyszawszy
jakąś dziewczynę rozmawiającą z nim.
-Zayn, jestem w ciąży.
-To gratuluję.
-Ale chyba mnie nie zrozumiałeś. Będziesz ojcem. Stworzymy wspaniałą rodzinę.
Łzy napłynęły mi do oczu.
-O czym ty mówisz?!
-No nie pamiętasz? Ha ha.
-Ale my nie... - nie usłyszałam co powiedział do końca, bo przesunęłam się do tyłu, nie zauważyłam stolika. Wazon spadł na ziemię. Zbierałam potłuczone szkło.
Zayn wyszedł na korytarz. W tej chwili pojawił się Harry. Wyprosili dziewczynę z którą rozmawiał Malik.
-Mary twoje ręce. - powiedział chłopak, były całe zakrwawione.
-Zostaw mnie.
-Mary ja...
-Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć? Jeśli wogóle miałes zamiar. Ile można to ukrywać?
-Ale ona kłamie, chce zepsuć nasz związek.
-Ciąży nie da się udawać. Przepraszam że nie jestem zbyt dobra. Harry dlaczego mi nie powiedziałeś? Wiedziałeś o tym?
-Ja ni..
-Dobra nie chce tego słuchać. - szłam wzdłuż korytarza.
-Davies! Stój! - nie reagowałam.
Serce biło mi mocniej i mocniej, łzy coraz bardziej spływały mi po policzkach.
-Maary!- pobiegł za mną i stanął w drzwiach.
-Przepuść mnie.
-Porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym.
-Dlaczego mi nie wierzysz!
-Nie podnoś na mnie gosu. - powiedziałam prawie się nie rozpłakując na całego.
Zadzwoniłam do przyjaciółki gdy zamknęłam się w jej pokoju, bo w moim i Malika zbytnio nie mogłam.
Ciężko mi było mówić przez łzy. Julie szybko przyszła, słyszałam że cała reszta też.
Zostali na dole a ona przyszła do mnie.
-Mary to ja, wpuść mnie.
Otworzyłam jej drzwi.
-Julie, ja yy Zayn mnie zdradził rozumiesz? - przytuliła mnie do siebie.
-Jesteś pewna? Rozmawialiście? Twoje ręce. - opatrzyła mi je chociaż nie lubiała widoku krwi.
-Słyszałam jak rozmawiał z jakąś Kate. O jej ciąży.
-Znam ją ona każdemu chce odbić chłopaka, wiem coś o tym. A pamiętasz jak było ze mną i Niallem na plaży? - spojrzałam na wisiorek od niego.
-Tak.
-Porozmawiaj z nim.
-Nie.
Juliet wyszła z pokoju.
***
Oczami Julie.
Rozmawiałam z chłopakiem Mariny.
-Julid, to nie tak. Nie zdradziłem jej. Kate udaje. Wszystko mówi specjalnie i zrobi wszystko żeby to ona była ze mną. A ja kocham tylko Mary. Nie wiem jak ona sobie poradzi.
-Pomoge jej. Ale ty jesteś pewny że między toba a Kate do niczego nie doszło, tak?
Tak. Nie zrobiłbym jej czegoś takiego. To jest okropne. Jeśli człowiek naprawdę kocha swoją drugą połówke to nie zdradziłby jej. A ja kocham moją dziewczynę.
Dawno nie widziałam takiego Zayna.
Siedział w swoim pokoju, zeszłam na dół do Hazzy, Liama, Nialla i Louisa.
-Harry, byłeś przy tym?
-Tak, ona nie chce z nim rozmawiać. Zayn się uniósł troszkę i widzisz teraz jak to wygląda.
Wszyscy byli przybici jak im opowiedziałam co powiedziała Mary i Zayn.
Hazz opowiedział mi dokładniej co tu się wydarzyło.
-Nie wiem jak im pomóc.
-Teraz potrzebują troszkę czasu. Pamiętam jak my to przechodziliśmy. - rzekł Niall, przytuliłam go.
-To przeszłość. Teraz liczy się tylko Marina i Zayn.
-Hmm..- Loui oparł się o ręce na blacie w kuchni.
Wszyscy rozmyślali nad planem.
-Juuliee! - usłyszałam wołanie przyjaciółki.
-Już idę. Co się stało?
-Mmmożesz dać mi wwody? - zapytała cała się trzęsąc.
Przyniosłam jej wody i koc którym ją okryłam. Usiadłam obok na łóżku.
-Byłam u Zayna.
-Po co z nim rozmawiałaś? To nie ma sensu.
-Muszę wiedzieć co ma do powiedzenia.
-Możesz mnie zostawić?
-Jasne.
W salonie.
-Mam pomysł. - zgłosił się Lou. Znajdę tą Kate i zabiję ją.
-Louuu! - krzyknęliśmy wszyscy.
-To ma być coś sensownego.
-Yyy może każemy jej zrobić testy na ojcostwo.
-Ona się nie zgodzi.
-To mooożee...
-Pójde do Malika. - przerwał Li udając się na górę.
-Maam. - powiedział każdemu na ucho żeby przypadkiem Mary albo Zayn niczego nie słyszeli.
-Ale to dopiero za kilka dni. Nie mozemy tak od razu bo się nie uda.
-Dobra. Ale jestem mądry. - przechwalał się Tomlinson
-Tak.
-Dobra Julie przez te kilka dni zajmij się Mariną, my Malikiem i potem nasz plan. - odrzekł Nialler.


Kłótnia... nie lubię ale kiedyś trzeba. Trochę to potrwa ale nie tak długo.
Mam nadzieję że się podoba.

1 komentarz:

  1. oczywiście,że się podoba.ja tam lubię mały dreszczyk kłótni bo to później zbliża do siebie ludzi :D <3 świetnie :)
    www.steal-heart.blogspot.com
    www.unusual-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń