środa, 16 maja 2012

Rozdział 35

  Holmes Chapel. Rodzinne miasto Hazzy. Anne wyszła przed dom gdy podjechaliśmy.
-Haaary! - uściskała go. Utrzymywali świetnę więź.
-Ty pewnie jesteś Mary. Jak ja się cieszę że jesteś z Harrym już tyle czasu.
Jak z nim wytrzymujesz? - podeszła do przyjaciółki.
Zrobiło się niezręcznie. Zayn się wkurzył. Hazz złapał się za głowę.
-Zapomniałeem. Mamo nie jestem juz z Mariną. Przepraszam wszystkich. - wszedł do środka.
-Styles! - pobiegł za nim Liam.
-Ojej. Też przepraszam Zayn, Mary. - zmieszała się mama Loczka.
-Ups...Fajny poczatek. - szepnęłam do blondyna.
Brunetka poszła z Malikiem na spacer. Ja Lou i Niall wnieśliśmy bagaże
do środka i ten ostatni rzucił się na lodówkę.
-Widzieliście minę Zayna? - zapytał nas Loui zajadając marchewkę.
-Dziwisz mu się?
-Nie ale on lubi moją teściowa także przejdzie mu. - poszedł na górę.
Za chwile usłyszeliśmy jego wołanie.
-Widział ktoś moje skarpetki?!
-Ale ty nie chodzisz w skarpetkach. - odpowiedziałam.
-No racja.
Nialler zaczał się śmiać. Jak ja kocham jego śmiech. Myślałam że padnę tam.
Po godzinie dotarła nasza para.
-Gdzie byliście? - zszedł na dół Li.
-Pochodziliśmy tu i tam.
Brunetka poszła na górę do pokoju Hazzy.
***
Rozmowa.
-Mary ja...
-Nie przejmuj się tym już. Twoja mama nie wiedziała o tym.
-Mogłem jej powiedzieć. Ale nie rozmawiałem z nią od tamtego czasu.
-Też o tym zapomniałam, więc zapomnijmy o wszystkim.
***
Zeszli oboje na dół. Chociaż było widać że Harry dalej się zadręczał.
Porozmawiał z mamą. Rozleniwiliśmy się tak że leżeliśmy w salonie. Louis znowu robił sobie żarty przez telefon.
Rutyna. Lubi sobie kpić z ludzi. Lok też. Ubaw był wieeelki.
-Niall nie jedz tyle. - odezwał się Conor.
-Nie jem dużo. Dawno nie jadłem.
-Daj mi trochę. - powiedziałam
-Nie!
-Osz ty! Daj mi!! No proszę cię.
-A co będę za to miał?
-Yyy - pocałowałam go.
-Nieeeeeeeee!!!!!!! - złapali się za głowę Liam, Harry i Tomlinson.
-No dobrze. Możesz dostać.
Rzucił mi chipsa do buzi.
Con włączył muzykę.
-Kiedy musicie wracać do szkoły? - rzekł Zayn po dłuższej chwili ciszy.
-Nie myślmy o tym. Cieszmy się chwilą. - przyjaciółka wtuliła sie z chłopaka.
-Racja. Jeszcze nie czas.
-Może zrobimy grilla a potem jakąś małą imprezkę. Nie no nie nazwałabym tak tego. Jakieś historie. Prawda czy wyzwaniee! - poruszała brwiami Marina.
-Świetny pomysł. Genialne. - wstałam. - Wszyscy się zgadzają? - pokiwali głowami.
Wyszliśmy na dwór. Maynard i Payne zajęli się tym.

-Gaśniceee!! Dajcie gaśnicee. - usłyszeliśmy krzyk.
-Auu. - odskoczył Con.
-Zayn zgaś to. Conor chodź tu. - przyleciała Mary. - umiem pierwszą pomoc.
Zobaczyła na jego rękę. Troche ją sparzył. Włożyła do zimnej wody.
-Dać dwóch facetów do grilla. - pokiwałam głową kiedy Malik opanował 'pożar' i doszłam do Davies.
-Dobra dość gadania. Conor żyje, Liam również. Możemy zjeść to co przeżyło. - usiadł Harry.
-Jasnee - oblizał wargi Nialler.
Wieczorem ogrzewałam się przy ognisku lecz lepszym pomysłem było siedzenie w domu przy kominku ze zgaszonym światłem i opowiadanie strasznych historii! <3
   No dodałam. Trochę mało, wybaczcie ale nie mam weny. Dodam rozdział gdy ( jak to przyjaciółka wymyśliła) gdy będzie hmm dajmy 6 komentarzy. Także 6 komów i dodaje od razu. ;**

3 komentarze:

  1. no no,widzę że plan jednak wypalił.dobre skwitowanie: dać dwóch facetów do grilla - podoba mi się,tak samo jak cały rozdział. xx
    www.steal-heart.blogspot.com
    www.unusual-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. super kocham tego bloga <3 czekam na kolejny rozdzial ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super jest ten blog. :)

    Tylko mam jedną uwagę : czy mogłoby być trochę więcej miłości między Niallerem a Julie.? ; D

    OdpowiedzUsuń