sobota, 12 maja 2012

Rozdział 34

  Niebo było zachmurzone, jak często w Anglii. Obudziłam się i zostawiłam śpiącego Nialla
i ledwo przytomna zeszłam na dół.
Conor już nie spał. Robił sobie śniadanie. Równocześnie nucąc po cichu swoją piosenkę
Can't Say No.


-O obudziłem Cię?
-Nie ty. Niall znowu mówił przez sen.
-Ha ha.
-Ale zapachyy. Znajdzie się troszkę dla nowej koleżanki?
-Zobaczymy, zobaczymy.
-Nie daj się prosić. - dośpiewałam jego końcówkę piosenki:
I'm like Houston I think we got a problem.
-Znasz to? - zapytał.
-Owszem.
-Jestem z ciebie dumny. Możesz dostać śniadanie.
-Ależ dziękuję.
-I jak smakuje?
-Tak pysznie jak pachnie. Dzięki.
-Spoko. Pójdziemy potem do biblioteki? - spytał.
-Jasne, pójdziemy na miasto to wstąpimy. Czytasz?
-Gdy mam czas.
Usłyszeliśmy jak po schodach schodziła Mary i Harry bo śpiewali piosenkę Call Me Maybe.


Oboje ja kochali.
-Czy wszyscy dzisiaj chcą śpiewać? - szepnął do mnie Con.
-Chyba.
-Zróbcie nam coś do jedzenie. - oparła się o ręce brunetka.
-Coś ci się nie pomyliło? Weź się rusz i zrób. - odpowiedziałam.
-O robicie śniadanie. Mi tez możecie. -uśmiechnął się Nialler.
-Nam teeż. - Już wszyscy byli na dole. Śpiewali, fajny początek dnia.
Najlepsze było to że każdy śpiewał co innego.
Hazz i Marina jak było powiedziane Call Me Maybe.
Niall wymyslił sobie jakąś piosenkę że jest głodny.
Zayn i Lou - Barbie Girl.
Conor- Only Girl.
Liam - sorry for party rocking.
A ja- I gotta feeling.
-Dobra wystarczy. - klasnęłam w dłonie, jak skończyłam śniadanie. I było tak głośno że już mnie głowa zaczynała boleć.
-Czeemu? Fajnie byłoo. - zrobił smutną minę Niall.
-Jedz już. - podłożyłam mu talerz. - tylko nie za długo.
-Boo?!
-Bo wychodzimy. - wzięłam Louisa na bok żeby przygotował samochód.
Pojechał go zatankować i gdy wrócił wszyscy już byli gotowi.
Pojechaliśmy pierwsze do Chelsea Physic Garden którego nie miałam okazji wcześniej zwiedzić z przyjaciółką.
-To gdzie teraz? - zadał pytanie Tomlinson. Szepnęłam mu nazwę na ucho.
-Gdzie jedziemy? - pytał namolnie Niall skojarzyło mi się to z osłem od Shreka jak pytał "Daleko jeszcze, daleko jeszcze?"
-Zobaczysz jak dojedzemy.
Dotarliśmy...
-Ooo to tu chciałaś jechać.
Stonehenge! Najprawdopodobniej związany był z kultem księżyca i słońca.
Rozmowa Hazzy z mamą.
-Cześć synku.
-Hej. Coś się stało?
-Nie. Mógłbyś przyjechać do nas z przyjaciółmi? Chciałabym poznać te dwie dziewczynki
o których mi mówiłeś.
-Możemy, tylko jest z nami jeszcze jeden chłopak.
-No to dobrze. Im więcej tym lepiej.
-Nie zwalimy się wam na głowę?- spytał Harry.
-Ależ skąd. Sama cię zaprosiłam także wybij sobie z głowy że mi się zwalicie na głowę.
-Dobra, to wyjedziemy za jakąś godzinę bo jesteśmy w Stonehenge.
-To czekam. Paa.
-Pa mamo.
***
-Słuchajcie! Mama dzwoniła. Chciałaby żebyśmy do niej przyjechali, chce poznać Conora, Julie i Mary. - wrócił do nas Styles.
-To jedziemy do Londynu i do teściowej. - zażartował Louis. Wszyscy się zaśmiali.

2 komentarze:

  1. całkiem fajna ta piosenka Connora nie wspominając o Call Me Maybe! yeeaah! <3
    rozdział bardzo fajny,strasznie przyjemnie się czyta :) ciekawe jak to będzie u Hazzy. ^^
    www.steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. super <3 nie moge sie nastepnego doczekac ; D

    OdpowiedzUsuń