piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 26

  Ten dzień miał być okropny. Mama zdołowała mnie juz z rana, gdy wstałam.
Oświeciła mnie, że przyjedzie moja "ulubiona" Kuzynka.
Jest dość fajna, tylko że jest jeden problem. Ona nienawidziła chłopców. Twierdzi, że nie umieją śpiewać. Fanka The Wanted.
Zawsze się śmiała ze mnie gdy byli lepsi od mojego zespołu w jakichkolwiek listach tv.
No i ten problem, że oni tu byli a Nicki miała przyjechać nas odwiedzić.
Pogadałam z Mary. Obiecała że ich wyciągnie z domu. Nic nie mówiłyśmy chłopcom. Narazie. Tak mi się nie chciało z nią siedzieć. Gdy wyszli ona po kilku minutach pojawiła się u progu drzwi.
-Cześć ciociu. - przytuliła ją.
-O Julie. Nie zmieniłaś się kompletnie. - podeszła do mnie. - jak tam dalej masz manie na punkcie tych kolesi? I tak nigdy ich nie spotkasz.  - przytuliła mnie, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech, żeby nic głupiego nie powiedzieć. Bałam się, żeby mama się nie wygadała że tu mieszkają. (strój Julie)
-To na ile przyjechałaś? - zapytałam, kiedy usiadłyśmy. Mama kopnęła mnie w kostkę.
-Nie bój się kochanienka, przejeżdżałam obok to postanowiłam wpaść na chwilkę.
-Na chwilkę mówisz. - powtórzyłam jej słowa.
-Juliet.. - mama na mnie spojrzała jakbym zabijała kogoś.
-Cieszymy się Nick że przyjechałaś. Co u was? - zadała jej pytanie, gdy kazała mi siedzieć cicho.
-Wszystko dobrze. Byłam ostatnio na koncercie The Wanted. O czym Julie może tylko pomarzyć . - przewróciłam oczami. Niall zadzwonił.
-Hej, jak się bawicie? - odebrałam odchodząc do kuchni.
-Fajnie jest, ale chce już wracać.
-Nie! Nie teraz!
-Ale co się będziemy nią przejmować. - ciągnął blondyn. Czyli już im powiedziała.
-Niall, nie znasz jej.
-Mogę poznać.
-Narazie nie. - rozgłączyłam się i wróciłam do salonu.
-Kto dzwonił? - zapytała ciekawska.
-Nikt. - odpowiedziałam.
Po pół godzinie weszli do domu. Rzuciłam się do przedpokoju.
-Próbowałam ich zatrzymać, jednak się nie dało. - tłumaczyła się przyjaciółka.
-Dobra, idźcie na górę, wszyscy! - skierowałam ich i wróciłam gdzie zauważyłam szok na twarzy kuzynki.
-Czy... - zaczeła lecz przerwałam jej.
-Tak.. - a mi przerwał krzyk Hazzy. Specjalnie oczywiście.
-Julieee!! Gdzie moje bokserki? - chciało mi się śmiać. Oblałam się rumieńcem.
-Nie wiem, zapytaj Louisa.
-Dzięki.
-No więc, tak, One Direction mieszka z nami. Nadal popisuj się że byłaś na koncercie swoich kochanych. Ja wolę moich przyjaciół.
Niall zszedł na dół i objął mnie ramieniem. Jej mina pobijała wszystko. Zupełnie jak Patricii czy Rebecci. Ja jestem miła ale do czasu. Te trzy dziewczyny to normalnie... A z tą jeszcze byłam spokrewniona. Facepalm.
Mama wyszła z pokoju. Miała dosyc.
-Może zrobić ci coś do picia? - zaproponowałam.
-Nie musisz się wysilać.
-Dobra zrobię. - schowałam się za ścianą kuchni, chciało mi się tak śmiać. Była tak speszona.
Niall gapił się jej prosto w oczy. Dołączył do niego Loui. Napisałam do Mariny żeby już nikt nie przychodził.
Zaniosłam jej herbatę, i usiadłam pomiędzy dwójką chłopców. Po 10 minutach wyszła z wytłumaczeniem, że rodzice po nią przyjechali. Fajna wymówka.
-Chodźcie wszyscy na dół! - krzyknęłam.
-Hazz jestes genialny. To była akcja. - przybiłam mu piątkę.
-Tak, wiem.
Wieczorem wybraliśmy się do klubu za miastem. Po kilku godzinach spędzonych tam chłopcy byli "lekko" pijani. Liam nie pił, ja też nie. Mary łyknęła coś od Malika ale trzeźwa była.
Jak oni się fajnie chwiali na boki, śpiewali, tańczyli. A my z Daddym musieliśmy ich pilnować.
Dobrze że zabraliśmy samochód. Payne musiał prowadzić. Wyprowadzenie ich z tamtąd to był dopiero wyczyn hardcorowy. Gdy wsadziliśmy do środka ostatniego Zayna, Lou spał, Harry i Nialler w dalszym ciągu śpiewali. Liam zasiadł za kółkiem i wkońcu wyjechaliśmy.
To była ciężka, ale śmieszna podróż. Marina robiła już wszystko żeby Malik już zasnął.
Dojechaliśmy nad ranem. Wiecie co się działo na drugi dzień z całą pijaną czwórką.
Kac. Ha ha ha.
-Jak sie czujecie? - zapytała Mary gdy weszliśmy do pokoju. Wczoraj zostawiliśmy ich w jednym pokoju.
-Nie krzycz. - złapał się za głowę Styles.
-Ja nie krzyczę, tylko mówię spokojnie.
Wrócili do snu, my zeszliśmy na dół. (Mary)  ( Julie)
-O matko... poszłabym dalej spać. - ziewała Marina.
-To idź do tamtej czwórki, wyśpisz się z nimi. - zaśmiał się Liam.
-No dzięki, juz wolę tu siedzieć.
Wstali po południu, dalej głowy ich bolały, mieli za swoje. Louis nie kontaktował wogóle.
Niallowi było nie dobrze. Pobiegł do łazienki.
-Niall?! - zapukałam.
-Wejdź.
-Jak się czujesz?
-Słabo. - zwymiotował.
-Przyniose ci wody.
-Jak on się czuje? - spytał Liam gdy zeszłam do kuchni.
-Nie pytaj!
Wróciłam do łazienki.
-Trzymaj. - podałam mu szklankę.
-Dzięki, już lepiej się czuję? Co wczoraj robiliśmy? Nie pamietam wszystkiego.
-Ha ha Niall! Byliśmy w klubie. Upiliście się.
-Fuu, spać mi się chce.
Położyłam go na łóżku, i zasnął.

1 komentarz:

  1. hah,nieźle nieźle ;)
    automatycznie przypomniał mi się rozdział z Jayą
    super,czekam na c.d!
    www.steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń