Zeszłam na dół, siedział w restauracji, gdzie zamierzałam pójść coś zjeść. Wcześniej nie odczuwałam nie odczuwałam głodu. Wstał widząc mnie.
-Julie, usiądź, masz zjedz coś. - zjadłam w milczeniu, wstałam, podziękowałam i wróciłam do pokoju.
Usłyszałam przez okno jego głos, znowu z nią był. Tłumaczył jej, że nim pomiędzy nimi już nie będzie. Pomalowałam się, założyłam sukienkę, szpilki (strój) i zeszłam na dół. Zawiesiłam mu się na szyi, pocałowałam w policzek i pewnym głosem rzekłam:
-To co kochanie idziemy?
-No jasne. - złapał mnie za rękę. Śmiać mi się chciało z jej miny. Gdy zniknęliśmy za zakrętem, ściągnęłam buty, bo nie wygodnie się chodzi w obcasach po piasku.
-Wiem za kogo mnie masz, ale zawsze będę Cię kochał. - powiedział.
-Długo myślałam o nas, o tobie. Miałam czas. Nie umiem trzymać urazy, myślę że nie chciałeś tego co zrobiłeś. Też Cię kocham. - styknęliśmy się czołami. W tym momencie wszyscy nas zauważyli.
-Wow! - rozchylił usta Louis. - Pięknie wyglądasz.
-Nareszcie! - krzyknął Liam.
-Julie, ciesze się że wszystko sobie przemyślałaś. - przytuliła mnie przyjaciółka. (strój)
-No to teraz dodatkowy pokój nie będzie nam potrzebny. - rzekł Harry, który poszedł oddać klucz.
Ciężko mi było normalni zachowywać się przy Horanie, ale on też się powstrzymywał, nie dotykał mnie zbytnio, nie całował. Wiedział, że dalej o tym myślę. Tak bardzo go potrzebowałam, pocałowałam go. Ja. Zdziwił się, ale uśmiechnął.
-Długo na to czekałem...
***
-Miłość... - rozmawiała Mary z Zaynem.
-Julie jest dzielna, darowała mu wszystko co zrobił. - stwierdził.
-Ładnie razem wyglądają.
-My też. - przytulił ją brunet.
W następnym dniu znowu dzwoniła do niego kilka razy. Nie odbierał, wyłączył telefon. Wolał być ze mną.
-Wiesz Niall, ja mogę odebrać i powiedzieć jej co o tym sądzę. - skomentowałam.
-Może jej się znudzi a jak nie to chłopacy ją postraszą czy coś.
-Kogo? - wszedł Loui.
-Patricie.
-Z największą przyjemnością. Nie pozwolę jej zbliżyć się do was.
Przyszedł Zayn.
-Napisała do mnie.
-O matko! - nie wiedziałam co jeszcze może nam się nie udać.
-Co napisała? - zdenerwował się blondyn.
- "POWIEDZ NIALLOWI, ŻE ZAWSZE BĘDZIE DLA MNIE NAJWAŻNIEJSZY I WYBACZAM MU ŻE JEST Z KIMŚ INNYM. JESZCZE."
Zrobiłam wielkie oczy. - mam się bać?
Lou wyrwał Zayna i pobiegli jej poszukać.
***-Ty jesteś tak głupia, czy twoje IQ naprawdę jest ujemne? - zaczął Louis.
-Co proszę?
-zostaw ich w spokoju! - odpowiedział Malik.
-Bo? Ja zawszę dostaję to czego chce.
-Nie tym razem, nękasz nas, przesiadujesz pod oknami.
-Mam prawo tu być tak samo jak wy. - zrobiła głupi uśmieszek.
-Gdyby to był chłopak to bym go pobił. - szepnął Zayn do starszego przyjaciela, i rzekł:
-Wiesz dlaczego ich miłość jest taka wielka? Mimo wszystkich przeciwności jakie ich spotykają, ciągle są razem, kochają się...
-Napisałam że nie długo to się zmieni.
-Zayn chodźmy, szkoda naszego czasu a i tak jej się nic nie uda.
Weszli do pokoju.
-Jak ty mogłeś być z kimś takim?! - stwierdził Liam.
-Nie wracajmy do tego, kiedyś była inna, a ja byłem głupi i młody.
-Przejdziemy przez to razem. - oparłam głowę o jego ramię.
-Ty już kochanie za dużo wycierpiałaś przez nią.
-Jestem z Tobą.
Zayn wyglądał na zdenerwowanego po tej rozmowie. Siedział w pokoju z Mary i Harrym.
-Ciekawe co ona może zrobić.
-Pewnie nic, ale nie chce tego wiedzieć. - stwierdził Styles.
Zrobiło mi się słabo. Obudziłam się w szpitalu. Znowu! Przez te wakacje tyle szpitali zwiedzę.
Ciężko mi było otworzyć oczy. Słyszałam tylko rozmowę chłopaka z lekarzem.
-Nic jej nie jest? - spytał.
-Nie, ale jest bardzo przemęczona, miała ostatnio jakieś ciężkie dni?
-Można tak powiedzieć.
-Musi dużo odpoczywać, jeść w szczególności. A pan tez nie zbyt dobrze wygląda.
-Bardziej martwię się o nią. - spojrzał w moim kierunku.
***
Wszyscy siedzieli przed salą. Louis i Liam rozmawiali z pielęgniarkami. Boo Bear opowiadał kawały. Marina siedziała zdenerwowana obok Hazzy, Zayn krążył w kółko przed nimi.
Gdy Niall wyszedł wszyscy spojrzeli na niego.
-I co? - wstała Mary.
-Jest przemęczona, musi dużo odpoczywać. Wszystko przeze mnie.
-Nie obwiniaj się. Ja też mogłam jej pomóc.
-Dzisiaj ja wypiszą. - dodał.
-To dobrze. - uspokoili się.
Po powrocie do hotelu ciągle kazali mi leżeć i jeść! Niallowi by się to przydało.
Musiałam wstać, pospacerowałam po pokoju i balkonie. Wszedł do pokoju, jakże głodny koleś.
-A ty jak zwykle nie stosujesz się do poleceń lekarzy.
-Ileż można jeść i spać.
-No jeść można dużo. - wiadome kto to powiedział.
-Prosze Cie...Nie mogę się nie ruszać, i jeść ciągle, bo zgrubne.
-Do tego ci daleko, spójrz na siebie. - śmialiśmy się.
Wyszłam na dwór, w ogóle nie chciał mnie wypuścić samej, ale powiedziałam że zadzwonię w razie czego, i będę odbierała gdyby dzwonił.
Słuchawki w uszy i można iść w świat.
Naprawdę podoba mi się twoje opowiadnie;)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny:)
Pisz dalej:D
nie pomyślałabym,że Julie będzie taka pewna siebie no i że wyląduje w szpitalu ;p rozdział świetny.czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńwww.steal-heart.blogspot.com