czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 28

  Coraz częściej fanki One Direction pukały do naszych drzwi. Tu autograf tu to tu tamto.
-Padam już. - osunął się na kanapie Liam, gdy zamknął im drzwi.
-Ani chwili spokoju. - stwierdził Zayn. - ale nie możemy nic na to poradzić skoro wszyscy nas znają.
-Chciałabym już wrócić do Anglii. - szepnęłam
-My też. Ale może dopiero za tydzień co? - spojrzał błagalnie Niall. - podoba mi się tu.
-Nie wiem co ty w tej wsi widzisz. - spojrzałam na niego.
-No właśnie to że jest spokój i cisza, dość często.
Liam z Niallem, Harrym i Louisem poszli do pokoju. Daddy chciał twitcama. Nic nowego.
Siedziałam na fotelu wpatrując się w telefon. Zayn siedział obok Mary trzymając reke na jej ramieniu. Rozmawiali sobie.
-Julieee...
-Co? Co jest? - spojrzałam na nich gdy się otknęłam.
-Co robisz? - spytał Malik.
Nawet nie wiedziałam co mi odpowiedzieć. Przez dłuższy czas wpatrywałam się w tapetę na której była Wieże Eiffla.
-Hmm.. miasto miłości - rozmarzyła się przyjaciółka.
-To ja was zostawie. - ucałował ją w policzek i polazł do kumpli.
-Jak tam? Ostatnio nie tryskasz energią. - przybliżyła się Marina.
-Czemu? Może nie zauważyłaś.
-Juliet ja widzę. Coś z Niallem?
-Wszystko okej. Tylko on ostatnio jest trochę inny dla mnie. Nie całuje mnie, nie przytula, nic.
-Wiedziałam że o coś chodzi.
-Może mi się wydaje.
Mary kazała mi zostać na dole i pobiegła na góre. Ciekawe o co jej chodziło. Zeszła po kilku minutach i wyciągnęła mnie na spacer. Poszłam. Pochodziłysmy po osiedlu, parku. Wracałyśmy wieczorem, spotkałyśmy Louisa, Loczka, Zayna i Liama.
-Chodźcie z nami do sklepu. Lodówka jest pusta. - zaproponowała czwórka chłopaków.
-Ok, Julie chodźmy.
-Nie. Idźcie. Ja wrócę do domu. Chce się położyć.
-Dobra. - pożegnali się. Dość szybko mnie puścili, tak normalnie bez proszenia.
Gdy doszłam ściemniało się. W domu cisza, spokój. Otworzyłam drzwi i zauważyłam Nialla w salonie, stał przy stole z kolacją i zapalonymi świecami.
-O jesteś.
-Z jakiej to okazji?
-Poprostu. - odpowiedział.
-Brakowało mi tego.
-Usiądź. - zaproponował.
-Jakiś spisek twój i Mary? I zespół ci pomógł?
-Jaki spisek. Jedz nie gadaj.
Gruba i Marina spali u niej. Zostawili nas samych. Całą noc przegadaliśmy i tematy nam się nie skończyły.
-Przepraszam za wszystko.- przybliżył się
-Nie rozpamiętywujmy tamtych spraw. Liczy się tu i teraz.
-Naprawdę cię kocham i nie musisz w to wątpić. Nigdy.
-Ja ciebie też blondasku.
-Ja ciebie bardziej.
-No nie wiem Niallu Horanie.
Poszliśmy nad mój staw tuż przed wschodem słońca.
Było cudownie na dworze. Zero ludzi. Wróciliśmy gdy słońce już wstało.
Usiadłam na kanapie gdy Nialler poszedł zrobić herbatę. Zasnęłam.
Chłopak też. Otworzyłam lekko oczy żeby zobaczyć.
Obudzili nas po 10 Mary i spółka. Ha ha ha.
-Dość tego dobrego. - zaczęła klaszczeć.
Harry w zupełnie innym nastawieniu rzucił się obok nas i poszedł spać.
Po zebraniu się wkońcu wstałam i ziewając udałam się do łazienki.
Marina to potrafi postawić człowieka na nogi. Nie zawsze, bo lubi sobie pospać ale sa takie dni że budzi się wcześnie. (nie wiem jak Zayn to znosi) i na przykład słucha ptaków za oknem. Ubrałam się i pojechaliśmy na zakupy. Długo szwędaliśmy się po galerii. Śmiesznie było bo ta galeria ma kilka wejśc i nie pamiętaliśmy którędy wchodziliśmy. Daddy wzrokowiec nas uwoilnił z opresji.
Tyle razy tu byłam a straciłam poczucie gdzie jestem. Zakupy uważam za udane. A chłopcyy..  No uznajmy że też. Lou nie mógł znaleźc dla siebie idealnej bluzki w paski, bo mało ich było.
Usiedliśmy w małej kawiarence. Ochota na lody.
-Dlaczego nie ma pistacjowych? - brunetka zrobiła śmieszną minę.
-Też bym chciał- przytaknął jej Zayn.
-A ja rządam marchewkowych.- rzekł Tomlinson. Hazza spojrzał na niego zajadając swoją porcję:
-Jakoś się nie zdziwiłem.
Wieczorem spokojnie wróciliśmy do domu.
Kolejnego dnia wstałam ostatnia, nic nowego.
Zeszłam na dół skąd dochodziły rozmowy. Przestali gdy zeszłam.
-Co tu się dzieje?- zapytałam.
-Niiiic - spojrzała zmieszana Marina.
Niall wziął mnie na górę że chce pogadać.
-Hej. - zaczął.
-No dzień dobry.
-Jedziemy do Paryża. - walnął prosto z mostu.
-Yyy co?
-No nie słyszysz? JEDZIEMY DO FRANCJI!! - zaczął krzyczeć.
-Nie dryj siee! Słysze
-No powiedziałaś co no to mówię.
-Ale jak to do Paryża, kiedy? jak to? - pytałam.
-No normalnie. Do Paryża, dzisiaj, popołudniu. Spakuj sie tylko.
-I jak ona zareagowała? - wtargnął do pokoju Styles.
-Yyyy... normalnie. - uśmiechnął się Niall.
Spakowałam się i wyszliśmy z domu.



     Teraz częściej będe dodawała w trakcie rozdziałów jakieś zdjecia związane z tym. Z tego dnia czy coś takiego. Dzięki za wejścia.  ;**

1 komentarz:

  1. no no no,ktoś tu się odgapia tymi zdjęciami!
    'Marina to potrafi postawić człowieka na nogi. Nie zawsze bo lubi sobie pospać ale sa takie dni że budzi się wcześnie. (nie wiem jak Zayn to znosi) i na przykład słucha ptaków za oknem.' - true story.

    OdpowiedzUsuń