środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 25

  Kolejnego dnia nie będę opisywała bo siedziałam cały czas w pokoju, nic nie robiąc.
Następnego wieczoru piekłam ciasteczka (ciasteczka) na dworze panowała straszna burza, wiało. Chodziłam w dresie. (strój).
Zamierzałam usiąść i oglądać tv zajadając te pyszności, póki ktoś z rodzinki nie zejdzie i nie zje mi tego.
Usłyszałam dźwięk gitary. Pobiegłam do góry z myślą że dzwoni mi telefon.
Jednak nie. Zeszłam spowrotem do salonu. Nadal było słychać. Otworzyłam drzwi wejściowe. Cała szóstka stała mokra przed domem, podczas burzy, na deszczu. Niall grał.
-Ale ty dziewczyno masz ruchy! - stwierdził Harry.
Rzuciłam się na blondyna.
-My też chcemy. - pomachała Marina.
Byłam cała rozmazana od deszczu a przy okazji od łez. Łez szczęścia.
-Może wejdziemy? - zaproponował Lou.
-Oczywiście, chodźmy. - powiedziałam. Moje serce się tak radowało w środku. Gdy weszliśmy na spokojnie się ze wszystkimi przywitałam. Mój strój Louis skomentował słowami: "Jaki dres z ciebie."   Brakowało mi tych Tomlinsonowskich uwag.
-Jak pięknie pachnie. - poleciała do salonu przyjaciółka po drodze witając się z moja mamą i przy okazji taranując ją.
-O jesteście. - podeszła do nich.- A Julie mówiła że zobaczycie się za jakieś dwa tygodnie. Witaj Niall. - podała mu rękę bo przytulić nikogo nie chciała bo byliśmy cali mokrzy.
Szepnęła mu do ucha:
-Nie było dnia żeby Juliet o tobie nie mówiła. A co dopiero żeby nie ogladała zdjęć.
-Dzięki mamo. - zmierzyłam ją i spowrotem znalazłam się w ramionach ukochanego. Liam do nas dołączył. I wszyscy. Oprócz Mary i Zayna którzy zajadali ciastka mojej roboty.
-Nie otrujcie się! Bo Luke jadł i teraz siedzi ciągle w łazience. - powiedziałam i wypluli na talerz to co mieli w ustach.
-Nie prawda, żyje i mam się całkiem dobrze.
-Lukas, zepsułeś wszystko. Musiałeś akurat teraz schodzić? - spytałam.
-Tak. Hejka wszystkim.
-Cześć. - odpowiedzieli.
Kazałam im iść się przebrać, bo będą chorzy. Ja też musiałam. (Mary) (Juliet)
Potem usiedliśmy w salonie.
-Ale co się stało? Czemu przyjechaliście?
-Szybciej skończyliśmy nagrania. A twój chłopak ciągle marudził że chce wracać. - tłumaczył Malik.
-Jak małe dziecko. - śmiał się Liam.
-Nie mogłem się skupić.  Co na to poradzić?
-A ja myslałam o locie do was. Minęlibyśmy się ale pompa by była. Wy tu a ja tam.
-Nawet nie żartuj. - rzekł Hazz, który chciał zjeść ciastko ale nie chceli mu dać. Biedny.
-No naprawdę, tu nie ma co robić.
Po rozmowie poszli się rozpakować. Jednak postanowili tu zostać. Byłam na dole, musiałam umyć podłogę po nas i Alexie którygo mama wpuściła. Ale oczywiście ja muszę myć.
Mam nadzieję że nikt nie będzie tędy przechodził i się nie zabije. Pies się nie liczy. Zawsze biega w kółko po śliskiej powierzchni. Wywala się. Ma zabawę.
Uciekłam na górę gdyby coś zrobił i bym znowu ja musiała sprzątac.
-Jak tam? - podeszłam do Liama, który stał przy oknie. Podziwiał pioruny.
-Pada.
-No nie żartuj. - prychnęłam.
-No nie żartuje.
-Co żartujesz? Znowu sobie jaja robisz? - przyszedł Zayn.
-Ja? No coś ty. Ja zawsze ejstem poważna.
-Taa... - przyszła przyjaciółka. Więc już nas trochę było.
-Zawsze byłam bardziej poważna od ciebie. - stwierdziłam na co ona wybuchnęła głośnym śmiechem.
-I spokojniejsza. - dodał Liam.
-No nie wiem, możesz być tą poważną i spokojną. Ja będe tą ładniejszą. - stwierdziła.
Lou też przyszedł, zaczał się śmiać. No więc wszyscy zaczęli...
Blondyn chyba był pod prysznicem, bo dosyć głośno spiewał. To oznaczało że siedzi w łazience. Trzeba było się przyzwyczaić, gorzej było z pozostałymi członkami domu. Na przykład David który próbował go uspokoić. Chociaż Nialler chyba nic nie słyszał gdy się darł.
-Dave nie warto!! - wychylił się Zayn do niego.
-I tak nic ci to nie da. Załóż słuchawki czy coś. - rzekł Payne.
Alex też zasiadł pod drzwiami, załamał się piesek psychicznie, bo zakrywał oczy łapami.
-Piesku chodź do mnie. - zagwizdał Loui.
Oczywiście rzucili się na siebie wzajemnie.
-Nie chciałbym wam przeszkadzać Louisie i Alexie. - odchrząknął Harry.
-Co kochanie? - odpowiedział Tomlinson.
-Mama stanęła w progu drzwi, zmierzyła ich wzrokiem. Ja nie mogę.... juz tyle tu byli wcześniej a ta dalej swoje. Starsi ludzie są dziwni.
Niall wylazł z łazienki.
-No nareszcie. - skomentowałam. - jak się śpiewało?
-Julie, sama słyszałaś. - spojrzała na  mnie Marina z dziwną miną.
-Całkiem, całkiem. - nie wiedział o co nam chodzi. Czyli nie słyszał Davida. To dobrze.
-Pewnie jesteście zmęczeni co? - spytałam.
-My się wyspaliśmy w samolocie. - przyjaciółka wskazała na siebie i Malika.
-No my nie spaliśmy, Horan ciągle nam głowę zawracał, tu chciał jeść to wołał na cały samolot, tu go tak nosiło... obok niego się nie da siedzieć. - skarżył się Hazza.
-Oj Niall, Niall. Jesteś zmęczony oni też, chodźmy do pokoju.
Wszyscy się rozeszli. Wzięłam prysznic, i poszłam do pokoju, w którym dalej siedział chłopak.
-Pomyliłeś pokoje?
-A no chyba tak. - ziewnął.
-Idź spać, bo zaraz będziesz głodny, jadłeś aż pół godziny temu.
-O tak, bo zaraz polecę na kuchnii... hahaha.
-Niee!! - zrobiłam taką minę że zaczął się po cichu smiać ze mnie.
-Jeśli nie chcesz oberwac poduszką Niallu Horanie to lepiej stad wyjdź. - sięgnęłam po poduszke.
-Dobra już idę. Żegnam. - pocałował mnie na dowidzenia.
-Na dobranoc. - rzekł.
-Żegnasz się jakbyś gdzieś jechał.
-Nie, na szczęście już nie. Nie znoszę rozstań.
-Miałeś iść. Mi też się chce spać. - pospieszyłam człowieka.
-Dobranoc. - pomachał zamykając drzwi i przy okazji gasząc mi światło. Po drodze jeszcze gadał z kimś nie wiem czy to nie był Luke, ale nie chciało mi się wychodzić.

2 komentarze:

  1. -Nie otrujcie się! Bo Luke jadł i teraz siedzi ciągle w łazience. - powiedziałam i wypluli na talerz to co mieli w ustach.
    Rozwaliło mnie to,ciągle się śmieje ,hahaha :D
    Dobrze,że szybko dodałaś.Czekam na c.d ;)
    www.steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń