wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 24

  I zaczął się kolejny pusty dzień. Mama chciała, żebym pojechała z nimi do rodzinki.
Zgodziłam się dośc niechętnie... Zabrałam Alexa. David też pojechał, ale Luke jak zwykle się wymigał wymówką, że ma tyle spraw na głowie.
Ciągle siedziałam gdzieś z boku. Wyszłam z psem na spacer. (strój)
***
W tym samym czasie.

Przerwa w nagraniach.
-Julie, kompletnie o niej zapomniałem, nawet nie mam czasu spokojnie zjeść. Ciągle jesteśmy w biegu. - mówił na szybko Niall do Mariny. (strój)
-Spróbuje do niej zadzwonić. Przekaże jej wszystko. Pogadamy sobie.
-Dzieki wielkie. - blondyn wrócił do reszty. Koniec przerwy. Wykończą ich.
-Nie odbierała Pewnie jest zajęta. - rzekła gdy przerwali.
-Spróbuje wieczór jak będę miał czas.
***
Szlajałam się tu i tam z Alexem. Gdy wróciłam mój jakże skromny braciszek, był w centrum zainteresowania. Stanęłam w drzwiach, wszyscy spojrzeli w moją stronę. Bałam się co im naopowiadał. Wyszłam spowrotem na dwór. Chciałam jak najszybciej wrócić ale nie można ciagle siedzieć w pokoju.
Dave zostawił deskę przed domem. A to że miem jeździć, i byliśmy u babci gdzie na ulicy praktycznie nie jeżdzą auta, to był plus dla mnie. Zabrałam ją. W naszej rodzinie jest jakaś fascynacja do deskorolek. Znaczy, nasza trójka... Ha ha ha...
Na desce można czuć się takim wolnym. O ile umie się nią poruszać. Uwierzcie mi, moje pierwsze dni na niej nie wyglądały najlepiej. Pierwszy raz na niej stanęłam gdy miałam 6 lat. Złamałam rękę. Chłopcy od początku sobie z nią radzili.
David wyszedł na dwór.
-Jedziemy do domu? - spytał.
-No ja mogę.
-To pakuj się do środka.
Miał prawo jazdy. Plus dla niego.  Spostrzegłam, że nie zabrałam telefonu. A Nialler mógł dzwonić.
Rozmawialiśmy w samochodzie.
-Co ty taka jakaś dziwna ostatnio?
-Od kąd oni wyjechali, tak dziwnie bez nich. To był błąd, że nie pojechałam, ale nie mogłam. A oni musieli.
-No tak, ale szybko się zobaczycie. Taka więź jest między wami, nie którzy latami szukają takich przyjaciół, ty masz szczęście. Albo Niall... przeciaż wszyscy widzą jak na ciebie patrzy. Kocha Cię.
-Od kiedy stałeś się takim psychologiem?
-Dawno tak nie rozmawialiśmy, dlatego nie pamiętasz. - rzekł.
-Weź patrz na ulice. A teraz ja chcę posłuchać. Jak tam twoje sprawy sercowe? - uśmiechnęłam się i poruszałam brwiami.
-No jest jedna dziewczyna... Alice, rozumiemy się ale to nic poważnego.
-Mówię ci braciszku staraj się.
***
Oczami Nialla.

-Julie odbierz.... - powtarzałem sobie w myślach, dzwoniąc do niej.
-Nie odbiera? - podeszła do mnie Mary.
-Nie, a ty próbowałaś?
-I to nie raz. Nic. Ale ona często zapomina telefonu wychodzac z domu. Albo jest z Alexem.
-Mogłem nie wyjeżdżać.
-Musieliście! Nie obwiniaj się. Oddzwoni napewno.
-Brakuje mi jej.
-Nie tylko tobie. Każdemu z nas - próbowała pocieszyć mnie przyjaciółka.
-Vas Happenin? - dołączył Zayn.
-Jul nie odbiera.
-Może nie słyszy komórki. Chodź, kierownik nas woła.
-Okej. Mary jak możesz to zadzwoń jeszcze potem.
***
Wieczorem dotarliśmy do domu. Weszłam na skype. Louis był dostępny.
Zadzwoniłam do niego.
-Lou, hej.
-O wkońcu.
-Jest tam gdzieś Horan obok ciebie? - spytałam.
-Jest, ale pierwsze pogadajmy. Co u ciebie?
-Pusto... Zawołasz go...?? - nudziłam.
-Już wołam. Niall jakas pani chce z tobą pogadać! - krzyknął, zaśmiałam się.
-Juuulieee!! - krzyknął tak głośno że myślałam że ogłuchnę. - nie odbierałaś telefonu.
-Byłam u babci i zapomniałam go wziąść.
-Przepraszam, że nie mogłem znaleźc czasu.
-Nie przejmuj się. - uśmiechnęłam się lekko.
Rozmawialiśmy chyba do drugiej w nocy. Kazałam mu iść spać, żeby był wypoczęty. Pożegnałam się i położyłam się na łóżku. Jeszcze długo nie spałam, myślałam o różnych rzeczach, ale nie mogłam od tak spakować się i wyjechac do Londynu tak jak mi radził.
Chociaż myślałam o tym gdy wyjechali. Ale postanowiłam zostać. Liczyłam się z tym że mogą zostać tam nawet dwa tygodnie. Miałam nadzieję że szybko to przeleci, albo wrócą, w co narazie sama wątpiłam. Byli tak zmęczeni, tym bieganiem. Biedny chłopak nie miał czasu na jedzenie, swoją druga miłośc po mnie. Mogłabym być zazdrosna. O jedzenie hahaha.
Słuchałam muzyki. Znowu. Dzień bez muzyki to dzień stracony. Moim zdaniem....
Wiesz dlaczego tak kocham muzykę, dlaczego non stop muszę jej słuchać? Bo za każdym razem kiedy wracam do jakiegos utworu wracają też wszystkie wspomnienia i emocje z nią związane. I to nie tak, że sobie coś przypominam, po prostu przeżywam wszystko jeszcze raz.

1 komentarz:

  1. świetne stroje i świetne zakończenie.ciekawa jestem ile jeszcze tak potrzymasz Jul z daleka ^^
    www.steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń