poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 23

 -Harry! Weź się ubierz! - doszedł nas krzyk Louisa.
-Za chwile.
-Nie jesteś sam w domu. - śmialiśmy się wszyscy siedząc w salonie. Wiedzieliśmy co to oznacza. Dobrze że Hazz był na górze z pokoju. Przygotowywałam śniadanie śpiewając Foster The People - Pumped The Kicks. 




Ktoś złapał mnie od tyłu w pasie. Wystraszyłam się i odwróciłam. W ręku miałam nóż.
-Dobra, dobra. Julie nie chciałem żebyś się wystraszyła. Odłóż to jakże niebezpieczne narzędzie w twoich rękach.
-Niall, wiesz że tego nie nawidzę. - machałam mu nożem przed oczyma. Pocałował mnie.
-Masz ochotę jeszcze czymś zaskoczyć? - uniosłam wzrok do góry.
-Nie wiem, zobaczy się.
Bracia z rana wyszli na deskę. Nie wiem czy tylko do kolegów, bo troszkę przesadzili z ilością perfum. Nawet lepiej że poszli. Spokój mieliśmy.
-Będzie to śniadanie dzisiaj, czy obiad szybciej zjemy?! - krzyknął Zayn.
-No muszę zrobić więcej bo Niall nam wszystko wpieprzy. - odpowiedziałam.
-Ale śmieszne. - skomentował Horan.
Dziś chceli zostać w domu, trochę byli zmęczeni i nogi ich bolały po wczorajszym.
Mary (strój) drażniła się z Malikiem co oglądać. Co również skończyło się gorącym pocałunkiem.
Zostawiłam wszystkich i poszłam się przejść.  (Strój Juliet) Gdy przeszłam kilka metrów odwróciłam się i zauważyłam biegnącego w moją stronę, całego mokrego Liama.
-Co tu robisz? - podeszłam do niego.
-Też chciałem się przejść.
-To chodźmy. - chwyciłam go pod rekę. Zaprowadziłam go nad jeziorko.
-Jak tu pięknie. - rozglądał się.
-Zawsze jak byłam mała, tu przychodziłam po każdej kłutni z rodzinką, kiedy chciałam być sama. Wierzyłam, że to miejsce jest magiczne. Zawsze tutaj mówiłam do taty który... - głos mi sę załamał.
-Wiemy, twoja mama nam wszystko powiedziała. Ale on zawsze jest przy tobie i cieszy sie gdy widzi twój uśmiech. - powiedział, uśmiechnęłam się powstrzymując łzy.
Daddy zespołu jak zwykle opiekuńczy. Przytulił mnie.
-Ale urok ma w sobie to otoczenie, nie powiem.- ponownie się rozejrzał.
Natura to natura, wokół były drzewa, i pełno kwiatów. Usiedliśmy na ławeczce.
Wpatrywałam się w jeden punkt, myslałam o Niallu, i dziękowałam Bogu że jest przy mnie.
Wróciliśmy do domu. Blondyn stanął przed nami z założonymi rękami.
-Mam być zazdrosny? - spytał.
-Nie masz o co, braciszku. - poklepał go po plecach Liam, kierując się do swojego pokoju.
Ładnie wyglądał mój ukochany gdy był zazdrosny. Podeszłąm i go pocałowałam.
-Teraz to ja jestem zaskoczony.
Poszłam w stronę salonu, na kanapie leżała Marina z Zaynem dalej przed tv.  Przytuleni. Pięknie wyglądali. Nie chciałam przeszkadzać, więc poszłam z Niallerem no ogrodu. W którym Harry, Lou bawili sie z  bliźniaczkami.
-Hej.
-O patrzcie, pryszedł wujek Horan, i ciocia Moore. Idźcie się przywitać. - wskazał na nas Hazza któy był tak zmęczony że opał na ziemię. Loui tak samo. Jak dwie małe dziewczynki moga tak wykończyć dwóch facetów? A tak, to były siostry panny Davies, także mogły. Charakterek mają, nie da sie zaprzeczyć. Ona się nie mogła nimi zająć? Wymysliłam z Harrym plan, niecny plan. Zgodziły się.
Pobiegły do salonu gdzie leżeli. Usłyszeliśmy krzyk Mary. Podbiegliśmy do okna. Wyglądali jakby zawału dostali. Dziewczynki podeszły do nich od tyłu i krzyknęły. Troszkę para się wystraszyła. Dwóch dzieci.
-Zayn...Chodź się z nami pobawić. - rzekła Emily. A druga dopowiedziała:
-Tamci są słabi, już nie mają siły.
-Ja zawsze mam siłę. - Louis włożył głowe przez okno. Na co wszyscy odpowiedzieli głośnym śmiechem. Całe życie na przypale.
-Dobra, chodźcie ze mną na górę, pokaże wam grę. - zaprowadził je Malik.
Po chwili wrócił.
-Fascynacja grą je ogarnęła. Narazie spokój. - rzucił się na kanape.
A my leżelismy na dworze, pogoda dopisywała.
Wieczorem siedzieliśmy w altance. Przykryliśmy się kocami, robiło się chłodno. Ale nikt nie chciał wrócić do domu. Chowałam się przed komarami.

Obudziłam się na kolanach Louisa. Na dworze. Dziwne. Chyba wszyscy wczoraj zasnęli. Tak nie chciało mi się wstać. Przechodnie zaczynali się dziwnie patrzyć. Siedem osób, w tym dwie dziewczyny spali w altance. Czy to takie dziwne? No tak jestesmy w polsce. Także nie obeszłoby się bez plotkowania. Idzie się przyzwyczaić. Przyszedł David i Lukas.
-Woow! - krzyknął jeden z nich. Ich też coś dziwiło? Wszyscy się "obudzili" na chwile.
-Co jest? - spyał Hazz poprawiając włosy.
-O nic, nie przejmuj się, śpijmy dalej. - zaproponował Niall.
Brunetka podniosła głowę, ziewneła i spowrotem wróciła do snu na ramieniu Zayna.
Czułam że rodzeństwo nadal nam się przygląda. Musieliśmy trochę śmiesznie wyglądać ale przesadać nie musieli. Lou zaczał się wiercić.
-Louis, uspokój się. - powiedziałam. Nie chciało mi się otworzyc oczu. Po godzinie wszyscy wstali. Skierowaliśmy się do domu zapachem któy wylatywał ze środka.
-Ooo... co tak pięknie pachnie? - spytał Niall.
-Jedzenie. - odpowiedział Luke.
-Na śniadanie trochę za późno. Obiad. - rzekł drugi.
-Co wam jest że ugotowaliście obiad? - zadałam pytanie.
-A czy musi być jakis powód? Powinnaś się cieszyć.
-Cieszę się.
Usiedliśmy. Liam pomógł im zaparzyć herbatkę.
W kolejnym dniu zadzwonił do nich menadżer, że muszą wrócić do Londynu, nagrac coś czy coś. Nie mogłam zabrac się z nimi. Tu byłam chora, tu musiałam jechac na pogrzeb, dalszej rodziny.
Marina chciała zostać ze mną lecz sama ja spakowałam. Niall nie chciał się rozstać.
-Będę dzwonił kilka razy dziennie, kilknaście. I pisał.
-Oj blondasie będe tęskniła jak już wyjdziecie ze próg domu.
-Nie tylko ty. - podszedł Harry żeby się pożegnać.
-Napewno nie jedziesz? - zapytała Marina. (strój)
-Nie, zostanę tu.
Wyszłam przed dom. (strój)  Alex stanął obok, bo wrócił już z mamą.
Przechylił głowę na bok.
-Alex, Alex. - pogłaskałam go, i pomachałam reszcie.
Weszłam do domu, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Mama gadała z Lukasem.
Skierowałam się do pokoju. Było tak pusto wszędzie.
Przyszła wiadomość.
Od: MISIU ;*
Napisał: Już tęsknię
Odpisałam: Ja też.
I zaczeło się kłucenie kto bardziej. Padłam na łóżko. To nie ten sam dom.
Po kilku godzinach zadzwonił.
-Hejoo!!
-Hej, Niall słabo cię słyszę.
-Jesteśmy na próbie, przed chwilą dotarliśmy. Nie moge długo gadać, chciałem usłyszeć twój głos.
-To leć już, bo chłopcy się zdenerwują. Buziaki.
-Zadzwonie wieczorem.
Nie zadzwonił, ale pewnie był bardzo zajęty z tego co wiem co mi Mary pisała.
Nie chciałam przeszkadzać. Byłam pogrążona w muzyce. Oglądałam ich zdjecia z próby i nagrania. Jak zwykle świetnie wypadli. Mama weszła do pokoju.
-Jak się czujesz? - spytała.
-Lepiej, ale gardło jeszcze boli.
-Musisz odpoczywać.
-Ciagle leżę.
-To jeszcze nic nie mów. - poleciła i zostawiła mnie samą.
Słuchałam:


Mary zawsze miała coś do tej piosenki, a ja lubię jej słuchać. Budzi wspomnienia.

2 komentarze:

  1. Zajebista piosenka ... a rozdział troske smutnawy

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę,że puściłaś moich ukochanych Fosterów ^^ <3
    drugiej piosenki rzeczywiście nie lubię,bo jest zbyt dołująca.
    a rozdział świetny ^^ bliźniaczki dokładnie takie jak sobie je wyobrażałam.;**
    www.steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń